13 Jan 2015

2. Dni, których jeszcze nie znamy

„Straty są większe niż początkowo się spodziewaliśmy. Budynki są zrujnowane. Ludzie pogrążeni w żałobie, a napastnik nadal nie został zidentyfikowany. Synowie Hogomoro robią wszystko co w ich mocy, by odbudować wioskę, która w ciągu zaledwie jednej nocy została zniszczona przez zawistną osobę. Dłuższe milczenie braci w tej sprawie nie zostało jednak dobrze odebrane przez ocalałych mieszkańców. Nie jest dobrze. Chodzą słuchy, że była to zemsta na Indrze i Asurze. ”
Yamada Taro

            Obudził się nagle. Spływający po nim pot sprawiał, że pościel przylgnęła do jego ciała,  a szeroko rozszerzone źrenice drżały ze strachu. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała za szybko. Oddychając ciężko poderwał się z łóżka, a dłonią przeczesał wilgotne włosy. Miał serdecznie dość takich poranków, które zdarzały się coraz to częściej. Taka monotonia była zbyt ciążąca nawet jak dla niego.
            Szybkim susem ruszył ku przyłączonej do pokoju łazienki, potrącając po drodze komodę z której spadła doniczka z hukiem roztrzaskując się na drewnianej podłodze. Zignorował ceramiczne odłamki i rozbryźniętą ziemię i pośpiesznie wszedł do sąsiadującego pomieszczenia. Pochylając się nad zlewem i odkręcając kurek z zimną wodą, unikał jak ognia wiszącego na ścianie lustra. Wiele razy spoglądał na swoje przerażone odbicie tuż po wybudzeniu się z nękającego go koszmaru. Przeszłość potrafiła pozostawić na człowieku piętno, lecz to czająca się za rogiem przyszłość była o wiele bardziej przerażająca. Na szczęście Sasuke zdał sobie z tego sprawę wcześniej niż później, inaczej jego koszmar mógłby stać się rzeczywistością. Do tego nie zamierzał dopuścić.
            Lodowatą wodą ochlapał twarz, chcąc wymazać z pamięci szczegóły złego snu. Znał go już na pamięć, jednak były momenty, których nigdy nie chciał pamiętać. Wbrew pozorom nie był aż tak bezduszny na jakiego się kreował, dlatego nawet najgorszemu wrogowi nie życzył sytuacji, w jakiej się znalazł. Spoglądając w dół, próbował uspokoić niestabilny oddech, przeklinając siarczyście w myślach na swój los. Przed laty kiedy opuszczał Konohę  na dłuższy czas za zgodą ówczesnego Szóstego Hokage, wszystko miało wyglądać inaczej. Z taką właśnie myślą zaczął swoją podróż, jednak nie sądził, że to wszystko obierze taki kierunek, że nastąpi zwrot wydarzeń. To nie tak miało być. Nie w tą stronę miało potoczyć się jego... Nie, ich życie. Zaciskając dłonie na umywalce, jego knykcie zbielały przez niedopływającą do nich krew.
            - Nie masz co robić tylko tłuc się z samego rana? – powiedziała nagle zaspanym, zmęczonym głosem Ino, która wyraźnie została wybudzona ze swojego notabene słodkiego snu. Och, jak jej zazdrościł!
            Sasuke nie spojrzał na nią, fiksując swój wzrok na lecącej z kranu wodzie.
            - Nie powinnaś leczyć kaca? – spytał ostrym charknięciem.
            - Żeby tylko głowa bolała mnie z tego powodu – mruknęła grymaśnie, przypominając sobie detale wczorajszej nocy. – Jak długo zamierzasz to ciągnąć, Sasuke? – zapytała, po czym przystawiła dłoń do ust, nie będąc w stanie powstrzymać się od długiego ziewnięcia. Zdecydowanie potrzebowała więcej snu.
            - Tak długo jak tylko trzeba – odparł, wyprostowując się i zakręcając kurek z niebieską otoczką. Odwrócił się w jej stronę, nim zdążył dobrze przyjrzeć się sobie w lustrze. Ino nie wyglądała na przekonaną. – Coś jeszcze?
            Yamanaka splotła ręce na klatce piersiowej, a jej rysy twarzy wyostrzyły się niespodziewanie.
            - Pośpiesz się w tym, co robisz. Chcę wreszcie zacząć żyć własnym życiem, a nie robić za twoją przykrywkę. Czy ty w ogóle wyobrażasz sobie, jak Sakura zareaguje na to wszystko? – spytała z wysoko uniesioną brwią, powodując, że Sasuke zatrzymał się w miejscu.
            - Sakura – wysyczał z jadem – nie dowie się o wszystkim. – Taki przynajmniej był jego plan. Sakura nie mogła się dowiedzieć wszystkiego. Wszystko - to mogło być dla niej za dużo.
            – Dowie się tylko tyle ile musi. – Nie była to żadna prośba z jego strony. Prawdę znał tylko on, Ino i Shikamaru, którzy wmieszali się w jego sprawy zupełnie przypadkowo. Lecz gdyby nie oni, nie byłby teraz w tej komfortowej pozycji należenia dalej do grona bliskich przyjaciół Siódmego Hokage. – Dla ciebie chyba też będzie lepiej, jeśli nie dowie się o wszystkim – skwitował, chłodno wymijając ją w progu łazienki.
            Ino burknęła kilka karcących, niezrozumiałych słów pod nosem, nim ponownie skonfrontowała się z Sasuke.
            - Tak jak powiedziałam, chcę wreszcie zacząć żyć własnym życiem, więc z łaski swojej znajdź sobie inne lokum na kolejną noc, jeśli zamierzasz spędzić kolejny dzień w Konoha. Mój dom to nie hotel dla ciebie, po za tym Sakura już uroiła sobie w tej swojej główce, że coś nas łączy i wolałabym wyprowadzić ją z tego błędu – oznajmiła ostro świdrując jego plecy z irytacją. – Teraz wracam do łóżka, głowa mi nadal pęka po sprzątaniu po twojej nocnej samowolnej eskapadzie. Nie powinieneś w ogóle był się z nią spotykać – powiedziała, przystawiając dwa palce do skroni, próbując rozmasować obolałe miejsce. – To był zły pomysł. Kolejny.
            Uchiha spojrzał na nią przez ramię. Nie znosił być krytykowany przez osoby trzecie, a jeszcze bardziej nienawidził, gdy takie osoby miały rację. Wczorajsza kilkugodzinna popijawa z Sakurą w Izakayi była jednym z najgorszych pomysłów, na jakie mógł wpaść. Podjęta pochopnie decyzja przyniosła skutki i konsekwencje, których wolał uniknąć. Gdyby można było cofnąć czas, powróciłby do wczorajszej nocy tylko po to, by przejść obojętnie obok baru, w którym zaszyła się Sakura.
            - Wyniosę się, zanim się obudzisz, ale nie zapominaj o naszej wczorajszej rozmowie. – Przypomniał jej, zbliżając się do łożka w jej pokoju gościnnym.
            Ino westchnęła w dezaprobacie.
            - Nadal chcesz to ciągnąć? Tak jej nie powstrzymasz, Sasuke! Jak mam się teraz do niej zbliżyć, skoro wymyśliła sobie, że z tobą sypiam? Co jeśli całkiem przypadkowo ją wreszcie złamię, a ty wyciągniesz się z bagna w jakie się wpakowałeś? Co wtedy? Co jeśli nie będę mogła tego odkręcić? Co jeśli będzie za późno? Nie jestem żadną cholerną wróżką, Sasuke, powinieneś o tym wiedzieć – powiedziała z wyraźnym zmęczeniem. Była wyczerpana tą niekomfortową, ciągnącą się sytuacją. Minęły dwa lata, a oni nadal byli w punkcie wyjścia.
            - A co jeśli nie jestem w stanie dojść do sedna tego co się dzieje?! – krzyknął nagle, wprowadzając Ino w chwilowe osłupienie. – Minęły dwa lata, Ino – warknął chwytając w nerwach za wczorajszą koszulę i zarzucił ją na siebie.
            Nigdy wcześniej nie widziała go zdenerwowanego. Sasuke zawsze trzymał swój fason nie zdradzając nikomu, co tak naprawdę dzieje się w jego głowie. W rzeczywistości Ino przeczuwała, że obecne kłopoty wpłynęły na niego bardziej, niż daje po sobie poznać. I teraz dostała potwierdzenie swoich domysłów.
            - Pamiętasz tamtą noc dwa lata temu, prawda? Nawiedza cię po dziś dzień - zaczęła stoicko, chcąc i jego nieco uspokoić. Nadal wierzyła, że jest wyjście z tej sytuacji, tylko Sasuke musiał wreszcie im zaufać i dać sobie pomóc. Inaczej nic się nie zmieni. - Powiedziałeś, że wyjaśnisz to wszystko i odkręcisz to, co się dzieje. Uwierzyłam ci, tak samo jak Shikamaru, więc nie spieprz teraz tego, Uchiha. Od małego zawsze chciałam być lepsza we wszystkim od Sakury i widzieć jak się piekli, gdy wreszcie uda mi się ciebie zdobyć, ale nie we wszystkim jestem od niej lepsza, a ciebie już nie chcę, co było wiadome od dawna. Nie chce już widzieć pieklącej się Sakury i chcę, byś jak naszybciej doszedł do tego co się dzieje. I tak bardzo wkurza mnie fakt, że Temari zaczyna być jej najlepszą przyjaciółką! Więc rusz się i zacznij coś robić! A teraz idę spać i nawet nie próbuj mnie znowu zbudzić! – stwierdziła, hardo kierując się w stronę otwartych na oścież drzwi. Bałagan, jaki pozostawi po sobie Sasuke... zamierzała posprzątać po nim później. Nie uśmiechało jej się biegać z szufelką o siódmej rano.
– Nikt nie jest szczęśliwy żyjąc w iluzji, Sasuke. Zwłaszcza Sakura – powiedziała cicho, wychodząc na korytarz i zamykając za sobą drzwi.
            Sasuke nie marnując czasu ubrał resztę ciuchów i spakował swoje rzeczy do małej podróżnej torby. Nie zamierzał nadużywać gościnności Ino dłużej niż musiał. Zresztą najpierw zamierzał znaleźć to czego szukał, a następnie ponownie opuścić Konohę, pod wymówką dalszej podróży odkupującej jego młodzieńcze winy. Ino miała rację - musiał się spieszyć. Czas przeciekał mu przez palce i musiał zrobić wszystko, by to nadrobić.
            Wioska była osnuta poranną mgłą, a słońce pomału wznosiło się zza budynków. Jednak wczesno-poranna godzina nie zniechęciła Sasuke do jego małej wycieczki. Zarzucając na ramiona czarny płaszcz, opuścił dom Yamanaki, nie zastanawiając się nawet, czy obudził jego właścicielkę, czy też nie. Nie interesowało go to.  Tym razem nie kłopotał się z założeniem na Rinnegan przepaski, która zazwyczaj była jego stałym kompanem.
            Wolnym krokiem szedł w stronę budynku Hokage. Domyślając się, że Naruto spóźni się dzisiaj do pracy nie spieszył się zbytnio, chociaż najchętniej wyciągnąłby przyjaciela z łóżka za fraki, by tylko dał mu to, czego chciał. Ale przy Naruto musiał być cierpliwym człowiekiem, nawet jeśli tego nie chciał. Jeśli wykazałby zbyt duże zainteresowanie, Głąb pewnie niepotrzebnie zacząłby drążyć temat, w skutku czego zadanie Sasuke zostałoby mocno utrudnione. Czuł na swoich plecach zaintrygowane spojrzenia mieszkańców, którzy pomału otwierali swoje sklepiki, lecz ku jego szczęściu ich zainteresowanie szybko znikało. Nie był już ninja, który zdradził swoją wioskę na poczet zemsty. Był ninja, który przysłużył się w pomocy unicestwienia Kaguyi i zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny. Mimo wszystko niektórzy nadal spoglądali na niego spode łba, jakby zaraz miał zacząć kolejną wojnę domową. Idealnym tego potwierdzeniem była wczorajsza wizyta w Izakayi, gdzie podpici mieszkańcy Konohy nie ściągali spojrzeń z niego i Sakury.
            Przysiadł na ostatnim stopniu schodów, które prowadziły do wnętrza oficjalnej siedziby Hokage, wzrokiem obserwując budzącą się z nocnego odpoczynku wioskę. Zazdrościł mieszkańcom ich bezproblemowego snu. Tego, że nie obawiali się niczego przed zamknięciem w nocy oczu. Mógłby oddać wszystko, co miał, by tylko kiedyś tak się stało. Odda wszystko oprócz niej.
            - Nie ma go jeszcze? - zapytał nagle mężczyzna materializujący się kilka stopni przed nim.
            Sasuke otaksował członka ANBU znużonym spojrzeniem, doskonale wiedząc, czyja twarz kryje się za maską pantery.
            - Nie. - Naruto był jeszcze w swoim domu, najpewniej śpiąc w najlepsze w swoim dużym łóżku w towarzystwie ciężarnej Hinaty. Biorąc pod uwagę jego wczorajsze upojenie alkoholowe i stan, w jakim był, gdy Sasuke postanowił opuścić swoją imprezę urodzinową, będą mieć szczęście, jeśli Hokage pojawi się do południa.
            Kira oparł się plecami o fasadę budynku, wzdychając przy tym ciężko.
            Mijały długie minuty, a po Naruto nadal nie było śladu. Wioska natomiast zaczynała pogrążać się w coraz to większym hałasie. Ludzie zaczynali powracać do swojej codziennej monotonii, rozpoczynając kolejny dzień pracy, wysyłając dzieci do szkoły, bądź też Akademii Ninja; wszyscy oprócz Naruto.
            - Spóźnia się - skwitował niechętnie Mitsukuri, zerkając na znajdujący się na jego ręce zegarek.
            Sasuke wzruszył ramionami. Jemu było to obojętne, czy Naruto się spóźniał, czy też nie. Tak długo jak dostanie swoją przepustkę do archiwum, nie miał nic przeciwko przeciągającemu się spóźnieniu Uzumakiego. Spóźniał się zaledwie godzinę. Sasuke parsknął pod nosem złośliwie - wystarczył mu zaledwie rzut oka na sylwetkę shinobi, by domyślić się, że ten nic nie wiedział o wczorajszej imprezie zorganizowanej przez Naruto. Wyczuwał tu o wiele większy podstęp Uzumakiego niż początkowo sądził.
            Naruto pojawił się w przeciągu kolejnej pół godziny; o wiele wcześniej niż Sasuke się spodziewał. Ślamazarnymi krokami wchodził po betonowych schodach, mrucząc coś pod nosem do samego siebie. Widząc dwójkę shinobi stojących przed wejściem do budynku, przystanął w pół kroku, przyglądając im się z przymrużonymi oczami.
            Nie często można było spotkać Sasuke w towarzystwie Kiry, zazwyczaj unikali się jak ognia. Kira nie pałał zbytnią chęcią do Uchihy ze względu na Sakurę i jego skomplikowane relację z nią, ten drugi natomiast wolał nie spotykać się zbyt często ze swoim grzechem. Kira za każdym razem przypominał mu o swoim największym błędzie, jaki popełnił na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Żałował teraz, lecz chwilowo nie był w stanie odpokutować i odkręcić tego; jeszcze nie teraz.
            - Co wy tu robicie? - wychrypiał, przeskakując palcem z jednego na drugiego.
            - Przepustka.
            - Raport.
            Sasuke z Kirą odezwali się równocześnie, skupiając swój wzrok na Hokage.
            - A - odezwał się krótko Naruto, dłonią mierzwiąc swoją blond czuprynę.
            Boli główka, skwitował zadziornie w myślach Sasuke, podnosząc się ze stopnia. Nie było mu szkoda przyjaciela, sam zasłużył sobie na taki los.
            A Naruto wyglądał fatalnie. Podkrążone oczy, rozczochrane włosy i pognieciona koszula świadczyły, że balował jeszcze długo po tym, jak Sasuke postanowił opuścić imprezę.
            - Czemu mam dać ci przepustkę, skoro zwiałeś w połowie? - spytał Naruto, opadając bezwładnie na swój fotel, kiedy wreszcie przenieśli się do gabinetu Hokage.
            - Nasza umowa uwzględniała moje pojawienie się tam, a nie ograniczenie czasowe - zauważył Sasuke, na co Naruto tylko przekręcił lakonicznie oczami. Był zbyt wyczerpany, by się kłócić.
            - Zaraz dostaniesz tę cholerną przepustkę, ale to za chwilę - powiedział ze znużeniem machając ręką. - Jak poszła misja? - zapytał Kiry, rozsiadając się wygodniej w swoim fotelu.
            Mitsukuri spojrzał niepewnie w stronę kruczowłosego, bo rzadko kiedy był zmuszony do ujawniania raportu z misji przy osobach trzecich, które nie miały nic wspólnego z zadaniem. Zazwyczaj jedynie Naruto z Shikamaru byli obecni. Widząc jednak, jak Naruto w żaden sposób nie protestuje, wyciągnął z przedniej kieszeni kamizelki zwój i ułożył go na biurko Kage.
            - Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Nie było żadnych problemów podczas drogi do miejsca spotkania i z powrotem. Suna była kooperacyjna tak jak zawsze. - Naruto chwycił za zwój i odłożył go na bok. Taki przebieg misji jak najbardziej go satysfakcjonował.
            Sasuke parsknął nagle.
            - Nadal używasz starych metod komunikacji? - wtrącił zuchwale.
            Z ust Naruto wydobyło się ciężkie westchnięcie.
- Ktoś ostatnio włamał się do systemów Konohy i Suny w tym samym czasie. Inne wioski też zgłosiły ten sam problem w ostatnich miesiącach - wyjaśnił, palcami stukając pośpiesznie o zamknięty laptop, który od kilku dni był bezużyteczny.
            Sasuke skwitował to uniesieniem brwi. Od zakończenia Czwartej Wielkiej Wojny wszyscy żyli w pokoju, więc czemu akurat teraz ktoś zamierzał narażać zawarty przed laty pakt? Obiecał chronić Konohę, ale obecnie kolidowało to z jego własnymi problemami.
            - Wiadomo czego szukali? - spytał z zainteresowaniem. Im szybciej upora się z jednym problem, tym szybciej będzie mógł zająć się drugim. Od kiedy tylko technologia zaczęła w zastraszającym tempie przeć do przodu, wiedział, że kiedyś będą z nią problemy. To było nieuniknione.
            - Nie - westchnął ciężko Naruto. - Te informacje są ściśle tajne, jesteś jedną z nielicznych osób, które o tym wiedzą. Potrzebuję, byś tym razem został w wiosce dłużej niż tylko kilka dni. Ktoś może być zagrożeniem dla Konohy i wolałbym, żebyś był w pobliżu. Tak na wszelki wypadek.
            Nie takie miał plany i Naruto doskonale wyczytał to z hardego wyrazu twarzy jaki przywdział Sasuke.
            - Potrzebuję twojej pomocy Sasuke. Shikamaru od kilku dni nadzoruje prace techników, by stworzyć bezpieczne połączenie pomiędzy Konohą i resztą wiosek i zyskać tym na czasie.
            Tak bardzo jak chciał teraz wyjść z gabinetu Hokage z głośnym trzaśnięciem drzwiami, tak wiedział, że nie ma zbytnio innego wyjścia. Był pomiędzy młotem a kowadłem.
            - Naruto, Kankuro kazał przekazać, byś jeszcze spojrzał na to - powiedział Kira, wyciągając jeszcze jeden zwój ze swojej kieszeni i tym razem wręczył mu go do ręki. Jemu również nie uśmiechała się propozycja z jaką wyszedł właśnie Naruto do swojego przyjaciela z drużyny.
            Hokage czym prędzej złamał pieczęć i zaczął czytać treść. Wzrokiem śledził pośpiesznie wiadomości od analityków medycznych i specjalne informacje od Gaary i jego brata, Kankuro.
            - Natychmiast przekaż wszystko Sakurze, ja poinformuję Shikamaru - powiedział szybko Naruto, oddając Kirze zwój.
            - Nie wydaje mi się, by Sakura była dziś zdolna do pracy - sparował brązowowłosy z ciężkim westchnięciem.
            - Hę? - Naruto nie rozumiał, dlaczego jego przyjaciółka miałaby być dzisiaj niedysponowana. Ukrywanie się przed nim też nie było w jej stylu, nawet jeśli miała z nim na pieńku. Naruto nie zapomniał o jej wczorajszym olaniu urodzin, jakie specjalnie zorganizował dla Sasuke. Sakura nigdy jeszcze nie zachowała się tak egoistycznie jak wczoraj! Ma z nią do pogadania i nie wywinie się żadną wymówką. Sprzeciwiła się rozkazowi Hokage, więc kara jak najbardziej się jej należała.
            - Po twoim stanie, wnioskuję, że znowu zachlaliście się wczoraj w trupa. Znalazłem ją jakieś dwie godziny temu śpiącą na progu mojego domu - wyjaśnił z nutką złości Mitsukuri.
            Naruto rozszerzył oczy w zdziwieniu. W przeszłości zdarzało mu się z Sakurą przesadzić z alkoholem, ale tym razem był niewinny. Sakura nie wypiła z nim ani kropli.
            - Nie prawda, ta egoisty…
            - Wczoraj była ze mną. Jakiś problem? - odezwał się niespodziewanie Sasuke, wyczuwając wrogość w głosie Kiry. Pozbawionym emocji wzrokiem spoglądał cały czas na twarz członka ANBU pozbawioną maski. Jeśli Kira miał jakiś problem ze stanem Sakury, do niego powinien się zwrócić, a nie oskarżać Naruto, bądź też robić wyrzuty samej Sakurze. To on był winowajcą jej stanu.
            Lazurowe tęczówki Uzumakiego przeniosły się w zdumieniu na przyjaciela. Nic mu nie było wiadome o nocnej popijawie pomiędzy dwójką najbliższych mu przyjaciół.
            Kira wbił zdenerwowane spojrzenie w Sasuke.
            - Następnym razem mógłbyś dopilnować, żeby wróciła do domu - skwitował niechętnie, a pozostałym mężczyznom nie umknęło pierwsze słowo, jakiego użył.
            - Hn - parsknął Sasuke w odpowiedzi.
            - Kira ma racje Sasuke, to było bardzo nieodpowiedzialne zachowanie - odezwał się nagle karcąco Naruto.
            Sasuke spojrzał na niego wymownie.
            - Gdy się rozstawaliśmy Sakura była w pełni zdolna do samodzielnego powrotu do domu. - Nie miał w zwyczaju nikomu się tłumaczyć, ale wiedział, że Młotek inaczej nie odpuści i będzie winił go przez kilka kolejnych miesięcy.
  - Nie rozumiem tylko, dlaczego nie przyszła na imprezę, skoro i tak z tobą świętowała - mruknął pod nosem Naruto, pogrążając się w chwilowym zamyśleniu. - Chyba już nie muszę się na nią wściekać. A już miałem przygotowaną dla niej odpowiednią kare. Już wyobrażałem sobie jej minę, gdy tylko ją o niej poinformuje - powiedział, dąsając się.
            - Świętować? - spytał Kira.
            - Yhym, Sasuke miał wczoraj urodziny - odpowiedział automatycznie Naruto.
            Sasuke dostrzegł jak twarz Kiry zaczyna tężeć, jednak nie skomentował nowych informacji. Miał dziwne wrażenie, że Sakurę i tak, i tak będzie czekała poważna rozmowa, gdy tylko dojdzie do siebie.
            - Przekaże jej informacje od Kankuro, kiedy tylko się obudzi. Kaca będzie musiała odstawić na później - powiedział, a Naruto przytaknął w zgodzie. Sytuacja niestety wymagała pełnej gotowości Sakury do wykonania swoich obowiązków i nawet pourodzinowy kac nie dawał jej wystarczającego zwolnienia z obowiązków. Skoro on cierpiał w pracy, ona również będzie do tego zmuszona.
            - To wszystko, Kira - powiedział oficjalnie Naruto oddelegowując kapitana ANBU.
            Kiedy tylko Mitsukuri zniknął za drzwi, Naruto obrócił się bardziej na swoim krześle, badawczym wzrokiem, uważnie przyglądając się przyjacielowi.
            - Nie rozumiem - powiedział wreszcie, splatając ramiona na umięśnionej klatce piersiowej.
            Sasuke uniósł w zaciekawieniu brew, zastanawiając się, co takiego znowu wymyślił Naruto.
            - Lubię Kirę, to dobry facet. Ale w ogóle nie pasuje mi do Sakury-chan. Nie wiem, co się pomiędzy wami dokładnie wydarzyło, ale Sasuke, głąbie, do cholery, potrzebujesz się ogarnąć! Po kilku miesiącach nieobecności w Konoha pojawiasz się w wiosce ni z gruchy ni z pietruchy po moim chytrym liście do ciebie informującym, że Sakura leży w ciężkim stanie w szpitalu…
            - Powiedziałem już, że potrzebuję czegoś z archiwum - dodał groźnie, lecz Naruto nadal ciągnął swój monolog.
            - Archiwum sriwum, jestem Hokage, wiem lepiej. Unikasz jej, tak samo jako ona ciebie, a później chlejesz z nią przez pół nocy, gdy jej facet - nie-facet, ciężko połapać się w ich relacjach tak samo jak i waszych, jest poza wioską. Chyba wyśle was na jakąś terapię małżeńską! Shizune na pewno poleci jakiegoś dobrego psychologa, który zajmuje się takimi beznajdziejnymi przypadkami jak wasz.
            Sasuke wcale nie było ciężko odebrać słów Naruto jako zwykły żart.
            - Żeby chodzić na terapie małżeńską, trzeba być małżeństwem - skontrargumentował zwięźle. - Moja przepustka do archiwum - dodał, przypominając przyjacielowi o powodzie jego porannej wizyty.
            - Nie jakbyście się nie zachowywali jak małżeństwo przez jakiś czas kilka lat temu. - Naruto nie odpuszczał. Od samego początku nie rozumiał, co spowodowało, że Sakura z Sasuke niespodziewanie oddalili się od siebie. Nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw. Już zakładał się z Kibą, kiedy Sasuke i Sakura oficjalnie poinformują wszystkich, że są parą.
            - Przepustka - warknął ostro Sasuke, wyciągając ku niemu rękę. Ostatnim czego właśnie chciał, to wspominanie przeszłości.
            - I tak mi powiesz - powiedział pewnym siebie głosem, wypisując skrupulatnie przepustkę dla przyjaciela.
            Sasuke nie odpowiedział, a kiedy tylko Naruto skończył pisać, wyrwał mu papierek z ręki i zniknął w kłębie dymu, nie zamierzając mu się z niczego tłumaczyć. Problemy i zawiłe relacje pomiędzy nim a Sakurą, były tylko pomiędzy nimi, nawet jeśli sama zainteresowana nie zdawała sobie sprawy ze wszystkiego.

~***~

            Miała najszczerszą ochotę zdzielić osobę, która właśnie postanowiła zacząć ją budzić. Machnęła dłonią na oślep, mając niezłomną nadzieję, że to skutecznie odgoni natręta. Nie otwierając oczu przewróciła się na drugi bok, zarzucając na głowę poduszkę. Chciałaby chwycić za jakąś broń i odrąbać sobie łeb. Głowa pękała jej jak jeszcze nigdy. Czuła się jakby ktoś wczoraj solidnie jej lutnął. Dawno już nie miała nie miała takiej okropnej migreny.
            - Sakura, wstawaj. - Znała ten głos aż za dobrze. Wielokrotnie już ją budził. Tylko co on tu robił? Powinien być na misji. Przecież odprowadziła go do bramy wczorajszego ranka.
            - Sakura - powtórzył ostrzej, lecz Sakura w ogóle nie zareagowała. - Suiton mizu soujou no jutsu.
            Kiedy tylko zimne krople wody zetknęły się z jej twarzą, poderwała się do siadu, wplatając dłonie w mokre włosy.
            - Zabiję cię, Kira - wychrypiała zezłoszczona, zaciskając mocno oczy z bólu.
            Nie rozumiała skąd w ogóle wziął się ten ból. Czując poalkoholowego kapcia w ustach, wykrzywiła się grymaśnie. Nie wypiła wczoraj aż tak dużo, by dzisiaj umierać z nękającego ją kaca.
            - Doprowadź się do porządku, masz pilne zadanie od Hokage - powiedział ze spokojem, podstawiając pod jej nos szklankę z rozpuszczającą się aspiryną.
            Sakura leniwie uniosła jedną powiekę.
            - Co ty tu robisz? - wydukała, ledwo potrafiąc utrzymać oko otwarte na kilka sekund. Chcąc, by ból czym prędzej minął, chwyciła za szklankę, opróżniając ją w kilku większych łykach do zera.
            - Nie wiem, czy pamiętasz, ale to jest mój dom - odparł, siadając tuż obok niej.
            Zamroczona Sakura dopiero teraz zdała sobie sprawę z otaczającego ją otoczenia - cały czas była przekonana, że znajduje się we własnym pokoju, na piętrze jej rodzinnego domu. Nie miała pojęcia, jak tu się znalazła. Nie miała pojęcia, co się stało po opuszczeniu przez Sasuke Izakayi, tak jakby ktoś brutalnie postanowił przerwać film w najciekawszym momencie.
            - Co ja w takim razie tu robię? - zapytała tym samym głosem, opadając z powrotem na zgniłozielone poduszki jego kanapy. Nie miała nawet siły na porządny opiernicz za jego niekonwencjonalną pobudkę; była wypruta z sił.
            Po skumulowaniu w dłoni małej ilości chakry, przyłożyła ją do czoła, chcąc czym prędzej pozbyć się migreny, przez którą ciężko było jej nawet myśleć.
            - Nie chcesz wiedzieć. - Usłyszała, jak Kira odzywa się po dłuższej chwili milczenia. Sakura znając go od kilku lat, wiedziała, że Mitsukuri skrupulatnie rozważał w myślach kilka opcji odpowiedzi na jej proste pytanie.
            - Wiesz, że tym jeszcze bardziej namawiasz mnie do drążenia tego tematu. Więc? - spytała, zmuszając tym razem obie powieki do uniesienia się i spojrzenia na niego.
            Kira odchrząknął.
            - Zawsze jak pojawia się w Konoha, pojawiają się jakieś problemy, a ty zaczynasz zachowywać się zupełnie jak nie ta Sakura, którą poznałem. - Sakura westchnęła cicho, to wcale nie była odpowiedź na jej pytanie, ale nie przerywała mu, widząc, jak zbiera się w samym sobie, by dodać coś jeszcze. - Nigdy nie zaprzeczyłaś, że go kochasz, a ja wiedziałem od samego początku, że łączy cię z nim silniejsze uczucie niż tylko zwykła przyjaźń. Widząc jednak, jak cię traktuje sądziłem, że po prostu potrzebujesz czasu, by to zakończyć. Ale minęły dwa lata Sakura! I mimoże tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem, to chyba oboje zdajemy sobie sprawę, że to nie ma sensu. Nawet jeśli coś do mnie czujesz, to i tak nie jest to tak silne uczucie jakim darzysz jego. Nie ma dla mnie miejsca w Twoim życiu.
            Zacisnęła mocno usta w prostą linie, nie będąc w stanie nic powiedzieć. Brakowało jej rozsądnych słów. To nawet nie był temat, na jaki była gotowa rozmawiać na kacu z samego rana. Nigdy nie była gotowa na tą rozmowę. Kira rzucił w nią istną bombą.
            - Kiedy wróciłem przed kilkoma godzinami do wioski i szedłem do Naruto, by złożyć mu raport, znalazłem cię śpiącą na progu mojego domu. Byłaś kompletnie zalana w trupa. Następnym razem upewnij się, że odprowadzi cię do domu.
            Sakura rozchyliła usta w zażenowaniu. Po tym jak Sasuke wyszedł z Izakayi po ich złośliwej wymianie kilku zdań, musiała zostać tam i dalej pić. Upijanie smutków w alkoholu nie wyszło jej na dobre.
            - Nie oczekuję, byś cokolwiek mówiła, bo wiem, co czujesz i nie masz pojęcia, co teraz powiedzieć. Wiem, że chcesz z tym walczyć, ale kiedy tylko go spotykasz twoje chęci walki opadają. A ja nie jestem w stanie spokojnie przyglądać się temu z boku.
            - Kira… - Miał rację. Nie wiedziała kompletnie, co mogła powiedzieć. Pocieszyć? Zaprzeczyć? Dobre żarty.
            - Spokojnie, nie mam ci niczego za złe. W końcu od samego początku wiedziałem, w co się pcham. To ja łudziłem się, że jestem w stanie zająć jego miejsce. To ja byłem głupi, kiedy ty w między czasie ani razu nie wyznałaś mi miłości. Ale dam sobie radę, pewnie mi przejdzie.
            Sakura przyglądała się mu jak zaklęta, a jej serce jeszcze bardziej zaczęło rozpadać się w pył. To był Kira, jej dobroduszny Kira, który nawet nie potrafił obwiniać ją za cały ten bałagan. Było jej tak cholernie źle, że łzy same poleciały z jej oczu.
            - Nie ma co płakać, Sakura - szepnął, ocierając łzy z jej policzków. - Nie masz czemu. Nie wierzę, że to mówię, ale skoro go kochasz, to zacznij o niego walczyć, a nie tracisz tylko czas ze mną. My nigdy nie mieliśmy prawa bytu i w głębi serca doskonale o tym wiesz.
            Zaszlochała cicho, nie będąc w stanie się powstrzymać - to było silniejsze od niej. Paradoksem było, że nawet jeśli ona nie była w stanie w żaden sposób pocieszyć jego, jemu wychodziło to całkiem dobrze. Po chwili uspokoiła się, ale nadal rozmyślała nad słowami, jakimi przed chwila zaszczycił ją Kira. Wczoraj zgodziła się na rozmowę z nim po powrocie, ale w przeciwieństwie do niego nigdy nie rozmyślała o tym, jak się potoczy. Nie rozważała nad skutkami, jakie taka rozmowa może przynieść, wczoraj w ogóle nie zastanawiała się nad tym. Tak szybko jak Kira zniknął za bramą... Nie. Tak szybko jak dostrzegła wczoraj Sasuke, tak zapomniała o obietnicy rozmowy. Naprawdę była egoistką. Naprawdę nie myślała o niczym innym jak o sobie i tym jak bardzo czuła się wykorzystana przez Sasuke; liczyło się tylko uczucie jakim go darzyła. Kira ponownie miał rację - wiedziała, czuła, że on i ona nie mieli prawa nigdy istnieć. Nie, dopóki nie wyzbyje się miłości do Sasuke. Próbowała, ale nie była w stanie go nie kochać. To było silniejsze od niej. Serce nie sługa i nawet teraz ciągnie ją do nieobecnego w pokoju Sasuke; gdziekolwiek jest - myśli tylko o nim. Pociągnęła mocniej nosem, czując kolejne ukłucie w sercu. Nie wiedziała co było już gorsze, uczucie bezradności, czy głęboka świadomość, że tak naprawdę nie jest jej żal Kiry i jego złamanego serca.
            - Wiem, że czujesz się okropnie przez męczącego cię kaca, ale Naruto naprawdę cię potrzebuje, musisz się zacząć ogarniać. Ta sprawa nie może czekać. - Zmienił temat. Sakura westchnęła ciężko, wstrzymując przepływ chakry w jej dłoni. Nawet jeśli nie chciała przez nieznikającą migrenę, nie miała wyboru. W głosie Kiry wyczuwała szczere zdenerwowanie sytuacją, w którą jeszcze nie była wtajemniczona.
            A może po prostu tym, co właśnie powiedział.
            - Czuję się okropnie nie tylko przez kaca - powiedziała szczerze, zaczesując włosy do tyłu. - Jakie są wytyczne od tego głupka? - Podjęła nowy temat bez większego marudzenia. Nie była jeszcze gotowa, by stawić czoła słowom i uczuciom Kiry.
            Kira wskazał na zwój i cztery osobne fiolki, jakie znajdowały się na stoliku do kawy tuż przed nimi.
            - Jak najszybciej.
            Sakura przytaknęła pewnie, wstając z kanapy i łapiąc za przekazane jej rzeczy. Pora było zabrać się do pracy.
            Kiedy wróciła do domu, jej rodziców nigdzie nie było. Wzięła szybki prysznic, przebrała się w świeże ciuchy i w ciągu czterdziestu minut od opuszczenia domu Kiry znajdowała się już w swoim gabinecie. Zebrała na kupkę dokumenty świeżo upieczonych geninów i listę drużyn, i ułożyła je na środku biurka, by nie zapomnieć później zabrać ich do Naruto. Chwytając za swój kitel, czym prędzej skierowała się w stronę laboratorium. W drodze do szpitala zapoznała się wstępnie z zawartością zwoju przekazanego przez Kankuro, prosząc w nim o pomoc właśnie jej osobę.
Związała włosy w wysokiego kucyka i usiadła na małym obrotowym krzesełku, raz jeszcze zerkając na zwój. Sytuacja i informacje jakie przesłał jej Kankuro były dla niej czymś nowym. Jeszcze nigdy nie spotkała się z niczym podobnym, tak samo jak lekarze z Suny.

“Po powrocie z misji rodziny i znajomi czwórki shinobi zauważyli w nich zmiany. Opisywali, że zachowywali się dziwnie, nie byli sobą. Tydzień później trafili do szpitala z objawami zwykłego zatrucia pokarmowego: wymioty, biegunka, ból brzucha, gorączka, dreszcze, bóle mięśni. Po dwóch dniach pobytu w szpitalu ich objawy pogorszyły się. Zaczęli wymiotować gęstą krwią, na ich ciele pojawiła się niezidentyfikowana wysypka, która szybko przemieniła się w ropiejące rany. Po kolejnych pięciu dniach cała czwórka zmarła w odstępie zaledwie kilku godzin. Sekcja nic nie wskazała. Zero trucizny. Zero choroby. Przyczyny ich śmierci nadal nie są wyjaśnione. Misja tej drużyny polegała na pomocy w Kraju Rzeki, która sąsiaduje z Piaskiem i Liściem. Współrzędne dostępne na żądanie. Liczymy na to, że Sakurze uda się dostrzec w próbkach krwi coś, co nam umknęło.”

            - Wirus? - To było pierwsze, co przyszło jej na myśl. Zakreślaczem zaznaczyła wszystkie objawy, jakie pacjenci mieli przed swoją śmiercią. Jeśli byłby to jakiś zwykły wirus, medycy Suny na pewno zidentyfikowaliby go bez problemu.
            Przyjrzała się fiolkom, na których były imiona zmarłych z nieznanego powodu shinobi, zastanawiając się nad przyczyną ich choroby. Kraj Rzeki miał położenie geograficzne zbliżone do Kraju Liścia, klimat, faunę i florę praktycznie taką samą, więc do ich śmierci nie mogła przyczynić się przyroda ani nic z tych rzeczy. Żadne rośliny czy zwierze nie miało nic wspólnego ze śmiercią czwórki shinobi Piasku. Jeśli miała obstawiać na wirus, to tylko taki stworzony przez człowieka.
            Warknęła ze złości. Takich wirusów i trucizn nienawidziła najbardziej. Ktokolwiek maczał swoje palce w śmierci wspomnianych przez Kankuro ninja, nie mógł być nikim przyjaźnie nastawionym. Lecz nim postawi jakieś oskarżenia i tezy, wpierw musi znaleźć dowody swoich przypuszczeń.
Odłożyła zwój na bok i przeszła do dokładnej ekspertyzy każdej z fiolek. Spędziła długie godziny nad mikroskopem elektronowym, tuż po zabarwieniu małej ilości próbek pozytywnymi związkami metali ciężkich przyglądając się krwi. Zagęszczała również próbki metodą dyfuzji do agaru, ale nic nie znajdowała. Nowoczesna technika nie pomogła jej w żaden sposób. Rozmasowując dłonią kark wyprostowała się, ze skupieniem przyglądając się krwi. Nie znosiła takich momentów, kiedy czuła się bezsilna i gdy nic nie kooperowało w rozwiązaniu medycznej zagadki. Przeprowadziła również badania diagnostyczne na obecność DNA obcych organizmów i wszystko wydawało się być w idealnym porządku. Była więcej niż tylko sfrustrowana.
            Ciche pukanie rozległo się jej małym prywatnym laboratorium. Kiedy przeniosła zmęczony wzrok na drzwi, te się otworzyły, a w nich stanął jej tata.
            - Pielęgniarki powiedziały mi, że tu cię znajdę - powiedział Kizashi uśmiechając się czule do córki.
            - Chyba będę tu nocować, od rana siedzę nad tym czymś - burknęła pod nosem wskazując dłonią na posortowane i ponumerowane próbki krwi. Była sfrustrowana, czego skutkiem było wyżywanie się  na każdym i on doskonale o tym wiedział - znał swoją córkę jak nikt.
            Kizashi zbliżył się do córki i postawił na wolnym blacie szmacianą torbę.
- Sakura, jest czwarta po południu, a ty zapewne nic jeszcze nie jadłaś. Matka zrobiła ci obiad i kazała przynieść coś na kaca, bo ponoć wczoraj zabalowałaś trochę.
            Bardziej niż godziną przeraziła się tym, że jej rodzice wiedzieli o jej nocnym chlaniu. Kiedy tylko zapach ciepłego Kenchinjiru doszedł do niej, wyciągnęła dłonie ku jedzeniu, a jej żołądek - jak na zawołanie - postanowił się odezwać. Dopiero teraz zaczęła odczuwać głód; w końcu od wczoraj nic nie jadła.
            - Czyżby mama plotkowała od rana w swoim ulubionym warzywniaku? - zaśmiała się wyciągając plastikowy pojemnik z torby i otwierając wieko.
            Kizashi również parsknął śmiechem.
            - Mąż pani Yuki był wczoraj w Izakayi.
            Świetnie, pomyślała doskonale wiedząc, że jej rodzicielka jest teraz chodzącą bombą zegarową. Nie ma to jak dać córce z rana reprymendę, odnośnie jej nieistniejącego związku z mężczyzną, o którym każda matka marzy dla swojej córki, a dzień później dowiedzieć się, że ta sama córka piła przez pół nocy ze swoim wcześniejszym facetem, aka przyjacielem i kompanem z drużyny, za którym jej rodzicielka tak nie przepada.
            - Miał urodziny, miałam prawo z nim świętować. - Zupa Kenchinjiru była idealna na kaca i nękającą ją od rana migrenę.
            - Nie mówię, że nie. Sasuke to Sasuke. - Sakura spojrzała na ojca kątem oka, wyczekując na ale, nie minęła chwila, a jej żądania zostały spełnione. - Ale matka szaleje właśnie w domu, zwłaszcza od kiedy dowiedziała się, że wyszłaś razem z nim. Biorąc pod uwagę twoją nieobecność na noc, to… - Kizashi nie dokończył widząc jak jego córka zaczyna krztusić się warzywami.
            - Pan Mizashi zdecydowanie wypił o kilka łyków sake za dużo. Nigdzie nie poszłam z Sasuke, więc możesz uspokoić matkę. Wasza córka jeszcze ma swój rozum. - A może i nie, przeleciało jej przez myśli. Chciała za nim wybiec. Chciała… ale nie zrobiła tego. Została w Izakayi chlejąc do cholera wie której, a teraz miała za swoje. Kacowa migrena dawała jej się tak we znaki, że nawet nie potrafiła skupić się na swojej pracy.
            - Oj dzieciaku, dzieciaku - zaśmiał się głośno Kizashi. - To twoje życie, jesteś już wystarczająco dorosła, więc i tak zrobisz to co zechcesz. A to, że Mebuki piekli się ciągle o twoje niezdecydowanie pomiędzy Sasuke a Kirą, to już jest jej problem, bo to i tak ty zadecydujesz o swojej przyszłości. - Sakura zaprzestała konsumować ciepłą zupę, spoglądając na ojca w niezrozumieniu. Nigdy wcześniej nie rozmawiała z nim na temat chłopców. - To ty, Sakura, jesteś kowalem swojego losu i pomimo iż, są w przyszłości dni których jeszcze nie znamy to i tak wiem, że postąpisz rozsądnie, zgodnie z tym co podpowie ci serce.
            Kolejny raz dzisiejszego dnia, Sakura nie miała bladego pojęcia co ma powiedzieć. Co się dzisiaj działo z tymi mężczyznami, że w taki bezczelny sposób zabierali jej słowa z ust?
            - Po za tym ja stawiam na Sasuke, on przynajmniej jakoś znosił moje żarty - wtrącił Kizashi, co według Sakury popsuło cały nastrój nawiązywania nowych relacji pomiędzy ojcem a córką. Spojrzała na niego pobłażliwie, mając kompletnie inne zdanie na ten temat, ba, to właśnie czarny humor swojego ojca obwiniała za to, że Sasuke spakował manatki i po prostu przestał utrzymywać z nią kontakt; żartobliwie mówiąc.
            - Tato - mruknęła przeciągle skupiając całe swoje zainteresowanie na stygnącej zupie.
            - A więc jakie kłamstewko mam sprzedać twojej matce by uwierzyła w twoją wersję wydarzeń? - zagaił Kizashi przyglądając się jak jego córka łapczywie pochłania swój pierwszy tego dnia posiłek.
            - Żadne. Byłam u Ino.
            Zastygła w bezruchu, gdy tylko wypowiedziała owe słowa. Odłożyła pałeczki na plastikową miskę w konsternacji przyglądając się warzywom i drobnej ilości ryżu jaka znajdowała się w zupie. Czemu to powiedziała? Nie była przecież u Ino. Ostatni raz widziała się z nią wczoraj, kiedy w swoim gabinecie skonfrontowała się z nią w sprawie Sasuke. Była zła na nią! Miała do niej pretensje! Więc czemu?
            Bo Mebuki łatwo uwierzy w takie kłamstewko, podpowiedziała jej podświadomość, lecz ona nie do końca była pewna tej tezy.
            Kizashi nie kwestionował jej słów, uwierzył jej od razu. I gdyby nie sądziła inaczej, również uwierzyłaby w swoje słowa. W końcu wypowiedziała je z taką pewnością siebie, że nawet Ibuki nie zawahałby się podczas przesłuchania i również by uwierzył.
            Palcami przygryzła opuszek kciuka, zastanawiając się co było ostatnio rzeczą jaką pamiętała z wczorajszej nocy. Nie było to trudne pytanie, gdyż sylwetka Sasuke opuszczająca Izakayę zakodowała się w jej pamięci jasno i wyraźnie.
            - Coś cię dręczy? - spytał zaniepokojony Kizashi, widząc jak jego córka uparcie nad czymś duma.
            - Co? - spytała wyrwana ze swojego letargu. - Nie nic.
            Drzwi laboratorium otworzyły się nagle.
            - Sakura-chan! Wszędzie cię szukam! - oznajmił głośno Naruto tuż po swoim niezapowiedzianym wejściu do laboratorium. - O! Myślałem, że jesteś sama. Dzień dobry - przywitał się Naruto, a Kizashi w odpowiedzi skinął głęboko głową wstając.
            - Pora już na mnie, Hokage pewnie ma do ciebie kolejną pilną sprawę. Będziesz na kolacji? - zapytał zwracając się do córki.
            - Jeśli matka nie wspomni ani słowa o Sasuke i Kirze, to tak - skwitowała nader poważnie, ponownie chwytając za pałeczki z zamiarem dokończenia Kenchinjiru.
            - Układ stoi. Kolacja będzie o dziewiątej - uśmiechnął się do Sakury, po czym opuścił pomieszczenie.
            - Jakieś problemy z Sasuke i Kirą? - zapytał z podejrzanym uśmiechem Naruto siadając na kolejnym laboratoryjnym stołku. Za pomocą kółek przysunął się bliżej niej.
            - Co cię do mnie sprowadza? - Nie zamierzała podejmować tematu, jaki wszyscy od rana przy niej zaczynali. Teraz jest w pracy i ma zamiar dojść do tego co się przyczyniło do tajemniczej śmierci czwórki shinobi Piasku. Swoje zawikłane problemy sercowe odłożyła na bok, nie chcąc pozwolić by w jakikolwiek sposób zmieszały się z jej pracą.
            - Chciałem wsadzić cię na tydzień do aresztu - wypalił od razu, zaczynając kręcić się na obrotowym stołku.
            - Wtedy musiałbyś szukać analityka, który byłby w stanie szybko pomóc Sunie w rozwiązaniu ich zagadki - oznajmiła odważnie odkładając patyczki na blat i biorąc miskę w obie dłonie.
            - Twoje winy zostały jednak odkupione. - Sakura zerknęła na niego niepewnie przechylając plastikową miskę i wypijając resztki wegańskiej zupy. - Możesz podziękować Sasuke - wyszczerzył się do przyjaciółki.
            - Jasne - burknęła nieprzekonana. Nie było mowy, by Sasuke wstawił się za jej osobą w żaden sposób. Nawet w tak irracjonalnym przypadku jak ten.
            - Chociaż wiesz co, Sakura-chan? Mam ci to za złe! - wybuchnął po chwili widząc jak jego różowo-włosa przyjaciółka odstawia półmisek i na swoim stołku kieruje się w stronę dużego mikroskopu. - Przygotowałem świetną imprezę, a ty zamiast bawić się razem z nami, wolałaś zaszyć się z Sasuke w jakimś barze chlając z nim do upadłego!
            Sakura obróciła się przez ramię, skupiając na nim swoje groźne spojrzenie. Wiedział zdecydowanie za dużo jak na osobę, której tam nie było. Wszyscy wydawali się już wiedzieć o jej nocnych przygodach. Byłaby wdzięczna gdyby ktoś jednak wyjaśnił jej, co działo się po opuszczeniu przez nią wreszcie Izakayi, i przed tym jak Kira znalazł ją śpiącą na swoim progu.
            - Wyglądasz gorzej ode mnie, czyżby kacyk cię męczył? - spytała zadziornie.
            - Sakura-chan zmieniasz temat! - zbulwersował się Siódmy.
            - Tylko stwierdzam fakty - powiedziała bez wzruszenia. - A teraz wybacz, ale chyba zleciłeś mi pilne zadanie, więc mów czego chcesz i pozwól mi pracować.
            Naruto od razu się naburmuszył.
            - Jakieś postępy? - zapytał oficjalnym tonem, przeczuwając, że obecnie z Sakurą jedynie jest w stanie rozmawiać o pracy.
            - Zero - warknęła zła, raz jeszcze wzrokiem skanując informację przekazane im przez Kankuro. - Potrzebuje więcej informacji na temat zmarłych, ich karty pacjentów od dziecka. A także coś z ich DNA przed tym jak wyruszyli na swoją ostatnią misję: włosy, szczoteczki do zębów - cokolwiek. Najlepiej w dużej ilości. Próbki przesłane przez Kankuro są bez żadnej skazy. Potrzebuję również wszystkie współrzędne misji na jaką się udali, by mniej więcej zlokalizować obszar, po którym poruszali się kilka dni przed swoją śmiercią - stwierdziła zaciskając mocniej dłonie na zwoju.
            Naruto odpowiedział od razu. - Temari wyrusza jutro do Suny, przekaż jej wszystko co potrzebujesz z ich strony.
            Sakura spojrzała na przyjaciela zdziwiona. Pierwszy raz słyszała o podróży no Sabaku, lecz przytaknęła.
            - Według tego co tu mam, nie byli w ogóle chorzy. Byli okazami zdrowia. Coś tu bardzo nie gra, Naruto. Może powinnam udać się z Temari do Suny i tam im pomóc?
            - Wolałbym, żebyś narazie została w Konoha. Masz rację Sakura, coś tu nie gra i nie chodzi tylko o Sunę.
            Tego się nie spodziewała.
            - Co masz na myśli? - spytała ostrożnie mrużąc niebezpiecznie oczy.
            - Dokładnie nie wiemy, ale nasze systemy informatyczne zostały zhakowane przed kilkoma dniami. Specjaliści od Shikamaru próbują dojść do ładu i zapanować nad sytuacją. Starają się upewnić, że nic takiego więcej się już nie powtórzy.
            Sakura nie dowierzała własnym uszom.
            - Od kiedy polegamy na technologii, w systemach komputerowych znajdują się wszystkie dane - przeraziła się.
            Widząc skwaszoną minę Naruto, wiedziała, że i on martwił się o informacje jakie ktoś z zewnątrz od nich podstępnie wyciągnął.
            - Wszystkie oddziały mają być czujne, dopóki nie znajdziemy osoby odpowiedzialnej za tej cyber atak, jak to nazwał fachowo Shikamaru.
            - Prędko w takim razie nie dostanę potrzebnych informacji - powiedziała sama do siebie raz jeszcze spoglądając na próbki krwi. - Poszperam w archiwum i bibliotece, może ktoś kiedyś w przeszłości zetknął się z podobnymi objawami.
            - Rano Sakura, rano. Muszę cię poprawić w tym co przed chwilą powiedziałaś i przeprosić, bo wyglądasz sto razy gorzej niż ja - zaśmiał się rechocząc Naruto, chwytając się za brzuch w napadzie śmiechu.
            Brew Sakury automatycznie wystrzeliła w górę, a na jej czole pojawiła się niebezpiecznie pulsująca żyłka.
            - Czyżbyś coś insynuował? - wysyczała w złości.
            Wiedziała, że wyglądała fatalnie. Tak nawet się czuła, ale jako kobieta nie chciała słyszeć takich uwag z ust żadnego mężczyzny. Nigdy.
            - Skądże Sakura-chan, skądże - odpowiedział szybko, pośpiesznie odsuwając się od niej na stołku. - Ja tylko wyrażam swoje zaniepokojeniem twoim stanem zdrowotnym.
            Sakura parsknęła pod nosem. - Ładnie z tego wybrnąłeś, ładnie - skwitowała ze śmiejącą się cały czas buzią. Wiedząc, że chwilowo nic nie wskóra w wyjaśnieniu przyczyn śmierci obywateli Piasku, schowała wszystkie próbki do specjalnej lodówki, a zwój z informacjami od Kankuro odłożyła w bezpieczne miejsce i wszystko zamknęła pod kluczem.
            - U góry w swoim gabinecie mam dla ciebie listę drużyn, wczoraj ją skończyłam.
            Uzumaki przytaknął i wraz z przyjaciółką udali się do jej gabinetu, znajdującego się dwa piętra wyżej. Widząc Hokage w szpitalu lekarze, pielęgniarki i pacjenci skinali głową w jego stronę, oddając mu należyty szacunek.
            - Jakieś wieści od Kakashiego i Gaia? - zagaiła niespodziewanie Sakura idąc pewnym krokiem po szpitalnym korytarzu.
            - Chyba nie kwapią się do powrotu. Odpoczynek w Krainie Fal służy im aż nadto - odparł spokojnie Naruto wzruszając ramionami. - Wiesz Sakura-chan chciałbym się ciebie o coś zapytać.
            Sakura uraczyła go krótkim spojrzeniem kątem oka, w myślach błagając by w żaden sposób nie ważył się poruszać tematu jej relacji z Sasuke i Kirą; miała serdecznie dość tego tematu jak na dziś dzień. Ale nie powiedziała mu tego, układając w nim ostatnie resztki swojej nadziei.
            - Pamiętasz jak wczoraj byłaś przekonana przez chwilę, że planuję z Hinatą szybki ślub?
            Sakura przystanęła w miejscu w zdumieniu.
            Co proszę?
            - Tak - odpowiedziała niepewnie, nie do końca wiedząc do czego ten temat dąży.
- No bo tak sobie myślałem…
            - Naruto! - skarciła go już na wstępie. - Jesteś Hokage, nie wypada zaczynać zdania od “no bo”. Mów prosto z mostu, zamiast kręcić.
            - Jak myślisz Hinata zareaguje, kiedy zapytam się jej by pobrać się teraz, a nie dopiero po narodzinach dziecka? - zapytał, tuż po wzięciu większego oddechu.
            Mężczyźni dzisiejszego dnia chyba zaplanowali już wcześniej, że będą zaskakiwać ją co chwilę. Ona sama nadal nie wierzyła, że jej przyjaciel, stojący zaledwie trzy kroki od niej za jakieś osiem miesięcy zostanie rodzicem.
            - Wątpię by chciała iść do ślubu z brzuchem, ale jest jeszcze we wczesnym stadium. Nie wiem Naruto, powinieneś z nią o tym porozmawiać. To jest wasza wspólna decyzja, ja naprawdę nie powinnam się do niej mieszać. Wróć do domu, usiądźcie przy kubku ciepłej herbaty, przykryjcie się ciepłym kocem i porozmawiajcie, Naruto. - Pomimo swojego wieku z Naruto czasami trzeba było rozmawiać z jak dzieckiem, chociaż Sakura musiała przyznać, że ostatnio jego szare komórki działały częściej niż zwykle.
            Naruto zaczął drapać się po karku.
            - Spróbuje - powiedział ciężko wznawiając wraz z Sakurą kroku.
            - Naruto jeśli z nią nie porozmawiasz, nie będziesz wiedział czego pragnie. Musicie rozmawiać, to jest podstawą każdego związku - wyjaśniła mu najlepiej jak tylko potrafiła.
            Siódmy Hokage zamyślił się na chwilę drepcząc pomału za przyjaciółką.
            - Sakura, co sądzisz o terapiach małżeńskich? - zagaił, kiedy tylko znaleźli się w przestrzeni jej gabinetu.
Haruno zaśmiała się niekontrolowanym śmiechem.
            - Nie masz powodu zapisywać się na taką terapię, Naruto. Twój związek trzyma się świetnie i nie masz o co się obawiać. Kochacie się z Hinatą, wspieracie, rozmawiacie, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Klapnęła na swoim krześle, przesuwając w jego stronę wcześniej przygotowane dokumenty. - Jeśli masz jakieś uwagi co do drużyn, mów od razu - powiedziała unosząc kąciki ust delikatnie.
Naruto przytaknął łapiąc za kilka teczek z dokumentami młodych genninów i ich nowych drużyn.
            - Wracając do terapii, to wiem, że jej nie potrzebuję. Mój związek jest idealny - uśmiechnął się do niej szeroko, co tylko zrodziło w Sakurze dziwne uczucie. - Za to znam osoby, które wyraźnie nie potrafią poradzić sobie ze swoim związkiem, ani z relacjami z bliskimi osobami. Przestali wspierać się, przestali nawet ze sobą rozmawiać. Toż to jest istna katastrofa.
            Sakura spojrzała na niego groźnie, jednak nie zamierzała dać się sprowokować. Obiecała sobie, że dzisiaj nie będzie myśleć ani o Sasuke, ani o Kirze, potrzebowała odetchnąć od tego trójkąta miłosnego. Nie zamierzając zagrzewać dłużej miejsca w fotelu wstała z niego i zwinnie ściągnęła z siebie kitel.
- Skończyłam swoją pracę na dziś. Idę do Temari przekazać jej dokładną listę rzeczy jakich potrzebuję od jej brata - uśmiechnęła się do niego sztucznie. - A ty chyba musisz przekazać listę drużyn nauczycielom z akademii, co? - spytała, wymijając go.
            Pójdzie do Temari, wypełni swoje obowiązki, a następnie poplotkuje z nią chwilę, po czym tak jak obiecała ojcu wróci do domu by spędzić wieczór w rodzinnej atmosferze i później położy się spać.
            Naruto jednak nie odpuszczał, ponownie zawołał jej imię, lecz w jego głosie tym razem można było usłyszeć wyraźny smutek. Zdziwiona odwróciła się do z pytającym wzrokiem.
            - Ja chcę dobrze dla was, a wy zachowujecie się po prostu dziwnie. Niby unikacie się, nie rozmawiacie ze sobą, a potem dowiaduję się, że w tajemnicy przed wszystkimi spotykacie się z barze pijąc ze sobą przez kilka godzin. Ja chcę was zrozumieć. Chcę żeby było tak jak wcześniej. Chcę zacząć ponownie spędzać czas z waszą dwójką. Chcę cieszyć się swoją drużyną siódmą, Sakura - powiedział z wyraźną desperacją.
            Ramiona Sakury opadły, a ona sama westchnęła cicho.
            - Naruto… - zaczęła spokojnie zastanawiając się dokładnie nad słowami. - Do tanga trzeba dwojga. Związku w pojedynkę nie stworzysz, a ręka zdecydowanie nie nadaje się na życiowego partnera.

Temari spotkała po drodze do domu Shikamaru w którym się zatrzymywała, kiedy tylko pojawiała się w Konoha. Pomimo ich związku, nie zdecydowali się jeszcze co dalej chcą robić ze swoją przyszłością. Sakura, jednak wiedziała, że oboje mieli nie łatwy orzech do zgryzienia. Shikamaru był niezbędny w Konoha jako prawa ręka i doradca Hokage, Temari natomiast była siostrą Kazekage z równie ważnymi obowiązkami. I nawet jeśli ich związek nie należał do tych prostych i łatwych, dawali sobie radę - za to właśnie Sakura ich podziwiała. Po siostrze Gaary nie było w ogóle widać żadnych śladów wczorajszej imprezy urodzinowej. Wyglądała jak prawdziwa księżniczka, i taką właśnie w rzeczywistości była. Nikt nie był w stanie powiedzieć inaczej.
            - Wyglądasz jak śmierć - oznajmiła Temari otaksowując Sakurę swoim spostrzegawczym spojrzeniem.
            Sakura przeklęła siarczyście w myślach. Jeżeli raz jeszcze ktoś napomknie o jej opłakanym stanie, albo sam poruszy temat Sasuke bądź Kiry, to eksploduje niczym wybuchowa notatka. Po zjedzeniu rodzinnej kolacji od razu położy się do łóżka, z nadzieją, że z sama rana będzie wypoczęta jak nigdy.
            - Ciebie też miło widzieć - sparowała Haruno z bladym uśmiechem. Padała już z nóg.
            - Po twoim stanie wnioskuję, że nie skończyłaś na kanapie z lodami oglądając jakiś denny serial, tak jak zapowiedziałaś - oznajmiła poważnie Temari z minimalnie uniesioną brwią.
            Dla No Sabaku była niczym otwarta księga z której z łatwością przedszkolaka była w stanie czytać. Nic jej nigdy nie umknęło.
            - Jestem w szoku, że jeszcze nie dotarły do ciebie żadne słuchy - wyznała ze szczerym rozbawieniem. W końcu póki co niemalże każdy z kim rozmawiała, wiedział o jej nocnej popijawie z Sasuke. Przez chwilę rozważała nawet przechrzszczenie Konohy na Plotkowo - nazwa była adekwatna do dzisiejszego dnia.
            Temari przechyliła delikatnie twarz, wyraźnie nierozumiejąc o co jej chodzi. A jednak były rzeczy o których nawet Temari nie zdawała sobie sprawy.
            - Kawa u ciebie? Mam również do przekazania informacje dla Kankuro i co od niego jak najszybciej potrzebuję.
            Temari nie trzeba było powtarzać dwa razy, wystarczyło, że Sakura napomknęła imię jej brata, a od razu dostała zaproszenie do mieszkania Nary. Shikamaru, tak jak przypuszczała różowowłosa, był nieobecny ze względu na stan wyjątkowy jaki został wprowadzony potajemnie. Dopóki nie było potwierdzenia o możliwym ataku, Naruto nie zamierzał niepokoić niepotrzebnie mieszkańców. Z problemami, nawet takimi jak ten, można było zawsze uporać się po cichu, by nie siać paniki wśród ludzi.
            No Sabaku ustawiła na niskim stoliku dzban z świeżo zaparzoną jaśminową herbatą, wraz z dwoma małymi ceramicznymi kubeczkami.
            - Najpierw obowiązki, a za chwilę ploty - zakomunikowała głosem nieznoszącym sprzeciwu, zasiadając tuż naprzeciwko przyjaciółki.
            Sakura wyciągnęła na stół zwój i przesunęła go w stronę blondynki.
            - Pilne wytyczne dla Kankuro. Te informacje potrzebuję od niego w trybie pilnym. Póki co przekaż mu, że postaram się przeszukać coś w starych zwojach, z nadzieją, że jednak uda mi się pomóc.
            Temari nie wypytywała o co dokładnie chodzi, przypuszczając, że jedynie w jednej dziedzinie jej brat był w stanie poprosić Sakurę o pomoc.
            - Dlaczego nie skorzystasz z tej całej nowej technologii? Odpowiedź miałabyś od niego w ciągu kilku godzin, jak nie minut.
            Sakura pokręciła głową, rozlewając herbatę po kubkach.
            - Nie jest to już bezpieczny sposób. Chwilowo wracamy do starych metod komunikacji. Jastrzębie również tymczasowo przestały latać - odpowiedziała z ciężkim westchnięciem. Temari prędzej czy później i tak by się wszystkiego dowiedziała, jak nie od Shikamaru, to od swojego brata, ale również dobrze ona sama mogła ją o tym poinformować, korzystając z tej chwili.
            - Kłopoty. - Nie zapytała, stwierdziła ze złością. - Wyruszę jeszcze dziś wieczorem w takim razie. Nie chcę tracić czasu, kiedy ktoś wyraźnie chce infiltrować sprawy Konohy. Tylko Liść, czy ktoś jeszcze?
            Niedawno identyczne pytanie zadała Naruto, a jego odpowiedź wprowadziła ją w kompletne osłupienie. Tym razem nie wątpiła, że tak samo będzie z Temari.
            - Pięć Wielkich Wiosek.
            Temari, która właśnie zamierzała upić kilka łyków jaśminowej herbaty, odstawiła kubek z powrotem na drewniany blat. Turkusowym spojrzeniem wpatrywała się w szoku w przyjaciółkę, nie wierząc temu co właśnie usłyszała. Ktoś musiał być prawdziwym głupcem, jeśli zamierzał zaatakować Sprzymierzę Pięciu Wielkich Wiosek.
            Piaskowa księżniczka sarknęła złowieszczo pod nosem.
            - Będę z powrotem w przeciągu sześciu dni, licząc od jutra.
            - Będę czekać. - Sakura skinęła głową, po czym wyciągnęła ze swojej torby mały szmaciany woreczek i również ułożyła go na stoliku. - Nowe smakołyki na czas podróży - powiedziała, widząc jak Temari rozwiązuje delikatnie zawiązany sznureczek.
            - Jak ja uwielbiam być twoim laboratoryjnym szczurem - parsknęła wyciągając jedną z kolorowych kuleczek. Sakura od jakiegoś czasu lubiła zaszywać się w swoim laboratorium ulepszając specjalnie militarne kulki, które shinobi spożywali podczas misji. Niektóre z nich miały nawet swoje wyjątkowe zdolności, by tylko w jakiś sposób pomóc shinobi, kiedy ci wykonywali długie misje.
            - Te jedynie powinny zaspokoić twój głód i pragnienie podczas drogi do Suny - dodała obserwując jak Temari ogląda je wszystkie dokładnie.
            - Mogłabyś wreszcie zrobić coś na sen - powiedziała swoją standardową dawką cynizmu.
            Kącik ust Sakury uniósł się łobuzersko.
            - Jak tylko coś takiego uda mi się zrobić, dostaniesz zaszczyt przetestowania ich - skwitowała łapiąc za kubek z parującą herbatą.
            Temari parsknęła śmiechem.
            - W tym wypadku nie wiem, czy chcę ryzykować.
            Sakura i tak była pewna, że jeśli za niewiadomą licznę lat uda jej się wynaleźć jakieś kuleczki na sen, to Temari i tak byłaby pierwsza w kolejce do wypróbowania czy rzeczywiście działają. Jednak póki co ze snem nie zamierzała kombinować, każdy potrzebował chwili by zregenereować siły fizyczne, a co najważniejsze również swoją psychikę.
            - Skoro najważniejsze sprawy mamy za sobą, to opowiedz mi o wczoraj i twoim chlańsku. Tylko nie mów, że zatapiałaś smutki w samotności, bo to już będzie solidne przegięcie z twojej strony - powiedziała srogo no Sabaku, skupiając swoje tęczówki ponownie na osobie Sakury.
            Haruno nadęła policzki, wiedząc, że nie wymiga się już od tej rozmowy. Nie miała nic przeciwko temu by Temari wiedziała wszystkie szczegóły z jej nocnej przygody, ale nie uśmiechało jej się, że tę wiedzę posiadali już Naruto, Kira i jej rodzice. Tak jak wiedziała, skąd Mebuki dowiedziała się o całym zajściu, tak nadal nie rozumiała skąd Naruto i Kira o wszystkim wiedzieli. Myśl, że to Sasuke mógł im cokolwiek powiedziała, zbytnio ją rozbawiała by móc ją wziąść na poważnie. Temari natomiast powiedziała wszystko, biorąc krótkie przerwy na kilka szybkich łyków herbaty.
            - Podsumowując - westchnęła Temari palcami stukając spokojnie o swój kubek. - Piłaś z Sasuke w barze, a gdy on wyszedł po tym jak stwierdziłaś, że tym razem nie prześpisz się z nim, postanowiłaś upić się do nieprzytomności. Kompletnie pijana udałaś się do domu Kiry, na którego progu zasnęłaś.
            Sakura skinęła z grymasem niezadowolenia.
            - Rozważam w tej chwili wysłanie cię na terapię do anonimowych alkoholików.
            Z tym Sakura nie mogła się nie zgodzić. Jeszcze nigdy nie upiła się, aż tak by z jej pamięci zostało wyciętych kilka dobrych godzin z jej życia. Jej rozsądek wyraźnie utopił się w wypitym przez nią alkoholu i najwidoczniej dopiero teraz postanowił do niej wrócić.
            - Skąd w ogóle pomysł, że chciał się z tobą przespać? - wypaliła opierając twarz na dłoni. - Nie żebym coś insynuowała, ale wiesz…
            - Tak, tak wiem - burknęła skarcona Sakura. - Nie wiem dlaczego o tym pomyślałam, słowa po prostu wyleciały z moich ust nim zdążyłam się zastanowić nad ich znaczeniem. - Wzruszyła ramionami, a wszystkie winy zrzuciła na alkohol. Problem jednak polegał w tym, że nikt nie wlewał go w nią siłą.
            Temari pokręciła głową w dezaprobacie.
            - I tak sobie poszedł?
            - Wstał i wyszedł nieoglądając się za siebie. A ja pewnie zamówiłam kilka kolejnych butelek sake. I tyle - wyjaśniła w myślach powracając do Izakayi. Dawno już nie spędziła tak długiego czasu z Sasuke. Nawet jeśli przez dłuższy czas milczeli, wpatrując się bez przerwy w siebie i popijając alkohol, to i tak czuła teraz to nieznośne ukłucie w sercu.
            - Pewnie? - wyłapała Temari wstając od stołu i chwytając za pusty czajnik do parzenia herbaty.
            Sakura westchnęła ciężko, spodziewając się kolejnej reprymendy ze strony przyjaciółki. Jednak wolała to, niż to matka miałaby prawić jej kazania. Mebuki nie była obiektywna od jakiegoś czasu, nie interesowała się tym co czuła jej córka. Jedynie twierdziła bez przerwy, że Kira jest idealnym mężczyzną dla niej; dzisiaj wieczorem dozna szoku.
            - Urwał mi się film. Ostatnie co pamiętam to jak wyszedł z Izakayi, a później jak Kira  mnie obudził.
            Temari przystanęła w połowie drogi do kuchni.
            - Nie chcę nawet pytać ileś, żeś wypiła wczoraj. Ale z drugiej strony i tak nie znasz odpowiedzi.
            - Jakbym pamiętała to bym ci powiedziała - skwitowała, również podnosząc się z klęczek i kierując się za przyjaciółką.
            - Niech zgadnę jak potoczył się twój poranek - zaczęła cynicznie, rzucając przyjaciółce spojrzenie przez ramię i wznawiając swój krok. - Kira się wściekł za twój stan, a tym bardziej kiedy pod naporem złego samopoczucia wymknęło ci się, że świętowałaś urodziny Sasuke sam na sam. Mam rację?
            Pudło, uśmiechnęła się zadziornie. Jednak były sytuacje, których nawet sama Temari nie była w stanie przewidzieć. Ale tego co wydarzyło się rano, ona sama również nie przewidziała.
            - Nie do końca - powiedziała, kiedy tylko weszły do małej kuchni w mieszkaniu Shikamaru. - Kira wiedział o moim spotkaniu z Sasuke już jak się obudziłam. Nie pytaj jak, bo sama nie wiem. Ale… to koniec Temari. Od dziś nic już z Kirą nie będzie mnie łączyć. Byłam cholerną samolubną egoistką, że dopiero teraz, że dopiero po rozmowie z nim do mnie to dotarło. A raczej, że Kira mi tu uświadomił. I czuję się tak cholernie podle z tym, że nie wiem jak mam go traktować przy przypadkowym spotkaniu. On wie, że nie jestem w stanie wyzbyć się uczyć do Sasuke. Nawet jeśli próbuje, to w momencie, kiedy on znowu stawia swoją stopę w Konoha, czuję, że jestem jego. To jest chore, Temari!
            Temari odłożyła ceramiczny czajnik na bok i oparła się biodrami o kuchenny blat.
            - Nie masz innego wyjścia Sakura, jak zmusić wreszcie Sasuke do rozmowy.
            Sakura posłała przyjaciółce sceptyczne spojrzenie. Próbowała już rozmowy dawno, dawno temu, ale za każdym razem zostawała zbywana. Sasuke nie był chętny do żadnej rozmowy, to było więcej niż pewne. Ale bez rozmowy nie będzie w stanie zamknąć ich rozdziału w sobie na dobre. Musi z nim porozmawiać, nawet jeśli miałaby przywiązać go siłą do krzesła i walnąć długi monolog; w rzeczywistości byłoby to zdecydowanie awykonalne, jednak Sakura musiała zmusić jakimś sposobem Sasuke wreszcie do rozmowy.
            - Mam pewnie kilka miesięcy, przed jego kolejnym pojawieniem się w Konoha. Może jakoś oświeci mnie w jaki sposób mam wymusić na nim tą rozmowę - skwitowała dłonią zaczesując włosy na bok.
            - Nie masz szczęścia Haruno - wtrąciła Temari. - Sasuke nadal jest w wiosce i tym razem raczej nie zniknie w przeciągu kilku godzin. Mam informacje z pierwszej ręki.
            Sakura otwierała usta by oznajmić wszem i wobec, że to nie było w ogóle w stylu Sasuke, kiedy niespodziewanie zastygła w bezruchu. Opuszkami palców delikatnie badała napuchniętą gulę na swojej potylicy, która przy każdym dotknięciu promieniowała bólem, przysparzając ją o jeszcze większy ból głowy.
            Słowem nie wspomniała Temari o dziwnym siniaku, który mógłby zadecydować na momencie o zapisaniu jej do stowarzyszenia AA. Wiedziała, że musiała nieźle trzepnąć się w głowę, tylko nie rozumiała dlaczego kompletnie nic nie pamiętała. Przy takim uderzeniu, powinna bynajmniej mieć jakieś przebłyski co się działo pomiędzy opuszczeniem przez Sasuke Izakayi, a jej obudzeniem się w domu Kiry.
            Po obiecaniu przyjaciółce, że zastanowi się nad sposobem, który przekona Sasuke do jak ważnej dla nich rozmowy, opuściła mieszkanie Nary i skierowała się do swojego rodzinnego domu. Tam natomiast zastała ją miła niespodzianka. Nie wiedziała co uczynił jej ojciec, jednak Mebuki ani przez chwilę nie poruszyła spraw sercowych córki. Sakura czuła się jak wszystko pomału wraca na odpowiedni tor. Pomagając rodzicielce w kuchni mogła bez obaw znowu się z nią śmiać i żartować. Sama kolacja nie mogła odbyć się w lepszej rodzinnej atmosferze. Sakurze nawet nie przeszkadzały suche żarty jej taty, które nikogo, nigdy nie śmieszyły. Było tak jak kiedyś. I tak mogłoby być już zawsze.
            Tego właśnie Sakura potrzebowała. Z ociężałymi powiekami położyła się wreszcie po kilku godzinach w swoim łóżku, przykrywając się mocno swoją kremową kołdrą. Zamierzała spać jak najdłużej. Poprosiła nawet matkę, by jutro zrobiła wyjątek i nie budziła ją do pracy. Z samego rana powinna zająć się trenowaniem nowych medyków, jednak będąc za dziecka w drużynie Kakashiego, znała kilka odpowiednich zdań, które powinny wytłumaczyć jej spóźnienie. Potrzebuje solidnie odespać dwa ostatnie dni, by móc w kolejnych dniach stawić jakoś czoła niekooperacyjnemu w niczym Sasuke.
            Jednak, kiedy tylko poczuła jak matka pośpiesznie ją szturcha próbując dobudzić, wiedziała, że ponownie będzie zmuszona przełożyć swoje plany na kiedy indziej.
            Zaspana usiadła na łóżku, wpatrując się z nad wpół otwartych powiek na Mebuki, której sylwetkę oświetlało światło wpadające do jej pokoju z korytarza.
            - Co się dzieje? - spytała przenosząc wzrok na swój budzik.
            Była pierwsza w nocy; zdecydowanie za wcześnie na jakiekolwiek pobudki.
            - Musisz się zbierać. ANBU czeka na ciebie na dole. Hokage wysyła cię na misję w trybie natychmiastowym.
            Sakura zrzuciła z siebie grubą, ciepłą kołdrę i czym prędzej zerwała się z łóżka.
            Coś się stało, pomyślała, kiedy tylko wdziewała się w swój strój shinobi. Jeszcze kilka godzin temu, Naruto nie chciał jej nigdzie wysyłać, twierdząc, że tu mu się bardziej przyda. Cokolwiek zmusiło Naruto do zmiany swojej decyzji, nie było niczym błahym. Pięć minut zajęło jej zabranie wszystkich potrzebnych ze sobą rzeczy, które zawsze na wszelki wypadek były spakowane w szafie w oczekiwaniu na moment taki jak ten.
            - Hokage poinformuje o wszystkich wytycznych w swoim biurze - powiedział Arata, kiedy tylko zbiegła po schodach.
            Sakura przytaknęła i zarzucając na siebie płaszcz, i maskę ślimaka wybiegła wraz z nim ze swojego domu.
            Cel: budynek Hokage.

“(...) zbyt często słyszał, jak ludzie powtarzają, by nie tłumić uczuć, wyrażać emocje, uwolnić ból. On sam uważał, że tłumienie uczuć ma wiele zalet. Jeśli robi sie to dostatecznie długo i dostatecznie głęboko, wkrótce przestaje się cokolwiek czuć.”

Neil Gaiman ‘Amerykańscy bogowie’

Od Autorki: Jest! Przeraża mnie trochę fakt, że ostatni rozdział był w październiku. Zaczynając tego bloga, nie spodziewałam się, aż tak długiej przerwy pomiędzy początkowymi rozdziałami, ale po prostu nauka mnie pochłonęła – czas przeleciał mi pomiędzy palcami i spieprzył w siną dal! Ale jeszcze chwila i Miku kończy swoją edukacje i żegna się z byciem studentem, ale jeszcze troche... jeszcze ociupinkę!
            Rozdział drugi jest taki jak chciałam, nadal nic zbytnio się nie dzieje, jednak znacie mnie – przyjdzie pora na rozpizdziel. Akcja powinna już nieco się rozkręcić w następnym rozdziale, który bez owijania w bawełne będę starać się napisać na luty/marzec. Powód? LICENCJAT >.<’ I sesjaaaaaa, którą obecnie mam! W przyszły czwartek proszę dobre ludki o trzymanie ze mnie kciuków, bo muszę zdać tą przeklętą Korporacyjną Strategię śpiewająco (Y).
            To jak? Wytrzymacie ze mną do trzeciego rozdziału? J

            Trzymajcie się cieplutko! J

32 comments:

  1. Rozdział jest świetny ale wciąż strasznie tajemniczy ;/ Czekam aż wiele spraw się wyjaśni, a mianowicie sprawa, w którą zamieszana jest Ino oraz Shikamaru no i, co powstrzymuje Sasuke przed powiedzieniem Sakurze "wszystkiego". I oczywiście ten niby siniak, który Sakura ma na głowie też nie jest zbiegiem okoliczności :D Coś tak czuje, że ma to związek z tymi niby wirusami xD W każdym razie, rozdział mi się podobał i z niecierpliwością czekam na kolejny:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To dopiero początek, a więc chwilowo tajemnice będą się pogłębiać :) Pozdrawiam

      Delete
  2. Oooo Takkkk... Już myślałam, że się nie doczekam. O co chodzi w stosunkach Sakury i Sasuke to jedyne co zajarzyłam to to, że kiedyś niby byli razem. Czytając o tych problemach piasku ( ci shinobi ) Badała być może "skażoną" krew, podejrzewam, że mogła się zarazić tym czymś co w niej siedziało jedząc sobie posiłek w tym samym pomieszczeniu. Wiem, że to może niedorzeczne ale tak bardzo ruszyło to moje szare komórki do roboty, że nie wiem, które z moich przypuszczeń są dobre( mam ich masę ale nie będę pisać bo po prostu mam lenia). Hhhmmm.. A właśnie sen Sasuke- wydaje mi się, że dotyczy on Sakury, że jeżeli będzie z nią/ w pobliżu niej zbyt długo to coś się jej stanie. Teraz takie oświadczenie: Jeżeli, w następnych rozdziałach jakieś moje teorie się sprawdzą - zostaje Sherlockiem Holmsem w wersji żeńskiej. :D Kupi mi ktoś lupę i ten fajny płaszcz co on nosił? Proszę...Ta czapeczka też może być:). Dobra nie czytajcie tych trzech linijek powyżej odbija mi od gorączki. Miłego dzionka Czarna:*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, Sasuke z Sakurą byli kiedyś razem pani Sherlock Holmes. Ja ci kupię tą lupę, płaszczyk i jeszcze taką fajną czapeczkę dorzucę, co ty na to? :D

      Delete
  3. Moja droga, nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam na fb, że jest nowy rozdział. W przerwie na naukę zabrałam się do czytania i od razu poczułam się lepiej :D
    Generalnie uwielbiam to, że tajemnica wyrasta z tajemnicy i ciężko czegokolwiek się domyślić. Sasuke mnie zaskakuje (nic nowego) i wręcz nie mogę się doczekać, aż wreszcie będzie wiadome, o co w tym chodzi.
    Przy "Archiwum sriwum, jestem Hokage, wiem lepiej." - zaczęłam się śmiać :D Naruto jest w tym opowiadaniu tak cudownie infantylny, nie da się go nie lubić.
    A Sakura zdecydowanie powinna rozważyć wizytę u AA. Picie alkoholu w takich ilościach nie wpływa pozytywnie na człowieka, tym bardziej na medyka; nie boi się kobieta o swoje szare komórki?:D
    Teraz będę się zastanawiać - dlaczego Naruto wezwał Sakurę? Co stało się takiego ważnego? Jakie problemy ma Sasuke? Co tak naprawdę myśli i czuje do Sakury? (bo śmierdzi mi tu jakimś podstępem :D) I - co to za paskudztwo, które zabiło shinobi z Suny?

    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, tyle pytań, ach <3 Jak ja uwielbiam tajemnice!
    Buziaki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze trochę tych tajemnic się pojawi :D
      Ogólnie to staram się by w tym opowiadaniu bohaterowi przechodzili małą ewolucję, wliczając w to ich charktery - Naruto też to nie ominie :D Jeszcze pokaże pazurki hah xD
      Hahaha Nie no tu z Sakury nie zamierzam robić takiej alkoholiczki jak na Shannaro :D Chociaż tam też nie jest alkoholiczką, tylko studentką hahah xD
      Dobrze węszysz podstęp, oj dobrze :D

      Delete
    2. Czyli mogę się cieszyć i tworzyć milion własnych wersji, ojacię <3. Generalnie mam już nieco z tyłu głowy, jakby tu rozwiązać te tajemnice, które są, ale poczekam :D
      Ja jestem za ewolucjami charakterów u bohaterów, to świetna sprawa, która naprawdę potrafi podrasować opowiadanie. W końcu dobra postać to podstawa, nie? :D Zatem czekam, co ten Naruto jeszcze pokaże ;p
      No wiem, że dobrze węszę - choć noszę okulary, to przynajmniej węch mam dobry, hahah.
      A bycie studentem i alkoholikiem to nie bywa czasem jedno i to samo?:D

      Delete
    3. Ja tam lubie jak czytelnicy dziela sie ze mna swoimi spekulacjami :D
      No zobaczymy tylko czy te ewolucje bohaterow mi sie udadza, bo chciec to nie to samo co zrobic :D Czas pokaze! :)
      Witam w klubie okularnikow :D
      I tu mnie masz! :D Pomiedzy studentem a alkoholikiem jest czasami bardzo cienka linia :D

      Delete
  4. Ok, ok - Kochana, właśnie udało mi się zasiąść przed komputerem :D Więc nareszcie mogłam dokończyć i przeczytać ten jakże prze boski rozdzialik :D
    Więc tak. Cudo. Naprawdę. Coś się w tobie zmieniło i czyta się twoje rozdziały z jeszcze większa przyjemnością niż w przeszłości! Wow! Chce się więcej i więcej! Aż żałuję, że piszesz tak króciutkie rozdziały.. :(
    Ale wracając do początku. To oczywiście zacznę od piosenki! Masz cudowny gust i oczywiście, jak już kiedyś tobie powiedziałam, pasujący do mojego idealnie! Piosenka zabójcza i dołącza do grona mojej empetrójki, wraz z "Blank Space" i "If you Colud See Me Now" XD Jest niezwykle nastrojowa i pasuje do fabuły opowiadania. Roztacza wokół niego wspaniałą, niesamowitą aurę, która sprawia, że czyta się szybciej! I szybciej umyka długość rozdziału. :D
    No i w poprzednim rozdziału nie podobała mi się Sakura. Za to teraz, w tym, obecnym rozdziale, zaczynam ją szczerze lubić. Jest ciekawą postacią, stwierdzam :D
    Serce nie sługa, więc jej brak zdecydowania dla osoby Kiry, bardzo dobrze rozumiem. Nie można nikogo zmusić by się odkochał ani zakochał - to jest niemożliwe. A to, że Sakura bardzo by chciała ale nie może, działa na jej korzyść i nie korzyść. Skoro nie może, znaczy, że jest miłością jej życia. Lub jak w tej komedii romantycznej "Holliday" który z przymusu większej grupy społecznej musiałam obejrzeć - zrozumie to gdy znajdzie prawdziwą miłość. :D
    Nie ważne, miotam się.
    <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sakura zyskuje na plus, duży plus. Podoba mi się jak podchodzi do pracy - zabalowałam, mam mega kaca, urwał mi się film, jestem nieżywa, wylądowałam na progu mieszkania mojego chłopaka, który budzi mnie lodowatą wodą, zrywa ze mną, mówi, że to jego wina, po całym mieście chodzą o mnie ploty, że wylądowałam w łóżku z byłym chłopakiem przez którego zerwałam ze swoim obecnym chłopakiem - a ona mimo to powstała chociaż upadła i nie zważa na kaca alkoholowego czy moralnego ale idzie w celu ratowania wioski. I to mi się w niej spodobało. Umie oddzielić życie prywatne od zawodowego. :D
      No a Sasuke... Sasuke, Sasuke, Sasuke, drogi Sasuke, w cóż ty grasz Sasuke? Czemu spędzasz noce w innym miejscu niż łóżko Sakury? Dlaczego z nią nie jesteś skoro ją kochasz? Czemu udajesz, że sypiasz z jej najlepszą przyjaciółką? O co ci chodzi, człowieku? Wiem, wiem. Masz bardzo, bardzo, bardzo, baaaaaardzo, BARDZO dobry powód by to robić. Więc poczekam na rozwiązanie tej tajemnicy moja droga. :D
      No i osoba, w której się zakochałam na zabój!
      Naruto! Mój słodki idiota! Matoł! Kretyn! On jest przecudowny! Tęskniłam od nim od zakończenia BONDS! Już sobie zapisałam wybrane zdania i zacznę go cytować w okolicznym otoczeniu! :D On jest niesamowity.
      Boże, Boże, Boże! :D Naruto, jestem twoją największą fanką! Bardziej niż Sasoriego u mnie XD
      Ah! Kacyk! Aż mi się przypomina jedna scena z NFOF! *.*
      Gdy Naruto upił się z Sasuke po tym jak dowiedział, że zostanie po raz drugi ojcem!
      "- Za Saturci i Sutka dziećko… Ja kiedy być wujkiem? Niet marnować!
      - Nie marnować?!"
      Hahahahhaha! Wspomnienia. Aż się łezka w oku kręci.
      <3
      Rozdzialik bardzo mi się podobał, nie mogę się doczekać na dalszy rozwój wydarzeń!
      Coś mi tam bije dzwon, zastanawiam się w którym kościele. Ale podejrzewam, że ta misja będzie arcyciekawa :D
      Na przykład, pewnie na tę jakże wspaniałą misję pójdzie dwóch nabuzowanych i naładowanych testosteronem facetów: Sasuke i Kira - a pośród nich Sakura. :D
      Oj, to by był cudowny trójkącik :D
      No, a tak na koniec to wróćmy do Kiry - on jest realny? Nadałaś mi te cechy z własnego widzimisię czy znasz tak normalnego faceta, który rozumie kobietę, nie kontroluje a w dodatku mówi. że wszystko stało się z jego winy i na nic nie naciska? Tylko chce sobie ułożyć życie?
      Boże, gdzie tacy normalni faceci żyją. Czy jesteśmy skazane na takich debili, którzy dają kobiecie bukiety w reklamówkach i w kółko porównują nas do swoich byłych?
      Błagam, żeby nie :D
      Ok, to tyle. :D
      XD Nie będę się dalej rozpisywać. Musze uciekać i kibicować moim chłopcom. Bo "ci" niemcy mnie wkurzają, za bardzo faulują i mają za dużo tych punktów. Ale w końcu, w końcu, w końcu - wraca chęć walki i zaczynamy zdobywać punkty. :D
      Mam nadzieję, ze koło fortuny będzie się dalej kręcić i w piłkę ręczną też z nimi wygramy! :D
      Ok, życzę weny! Trzymaj się słoneczko!
      Pozdrawiam serdecznie,
      Rosa - chan

      Delete
    2. No to zacznę od końca! :D
      Informuj im jak im poszedł ten meczyk! Bo chwilowo zrobiłam sobie przerwe od wkuwania, ale zaraz wracam do mojej kochanej *sarkazm* strategii :D
      Przyznam ci się szczerze, z ręką na sercu, że znam takiego faceta. I mniej więcej w ten sam sposób mój wcześniejszy 'związek/nie-związek' (nadal nie wiem co to było XD) się rozpadł :D Ale żalu żadnego do niego nie mam :) I prawdę powiedziawszy planując postać Kiry nie wzrorowałam się na panie M. ale kiedy teraz zadałaś mi to pytanie, to odpowiedź od razu sama nasunęła mi się na myśli :) A więc tak, istnieją jeszcze tacy faceci jak Kira :D
      Hahahahah NIE! Zdecydowanie NIE XD Kira, Sasuke i Sakura nie pójdą razem na misję xD Nie! XD Tu mam zaplanowane coś zupełnie innego :3
      Jezu Rosa-chan! Beczeć to zaraz ja będę! Normalnie mam łezki w oczach jak przeczytałam o słowach Naruto, które idealnie pamiętasz z NFOF! Jezuuu.... będę zaraz ryczeć!
      Nie mylisz się - Sasuke ma swoje powody dla których robi to co robi :)
      Bardzo się cieszę, że Sakura zaczęła zbierać plusy :) Chociaż jeszcze pewnie trochę powkurza czytelników w co niektórych momentach :D
      "Króciutkie rozdziały, króciutkie rozdziały" ja ci zaraz dam króciótke rozdziały! :D 10tysięcy słów - to ostatnio jest mój wyznacznik 100%, no chyba, że rozdział wymaga być dłuższy, to tak też robię, jak to było w wielu przypadkach na Shannaro :D Tu pewnie za jakiś czas też do tego dojdziemy :)
      A co do piosenek, to pewnie przy następnej publikacji zaszczycę cię kolejną kompozycją do zapisania na swojej playliście, a przynajmniej mam taką nadzieję :)
      Pozdrawiam! :)

      Delete
    3. Haha!
      To jest śmiech rozpaczy.
      Przegraliśmy. A mieliśmy tyle momentów by wygrać! No do cholery, jak mogliśmy przegrać? I to z Niemcami! Nasza szczęśliwa loteria, nasze koło fortuny się skończyło! :(
      No ale cóż, przegraliśmy - 26 do 29. Ale dobra, to dopiero pierwszy meczyk. Jeszcze 4 i zobaczymy. Może przejdziemy dalej. :D
      Oh, Kira - takie trochę babskie imię... Nie sądzisz? Może dlatego, że córka Simby i Nali nazywała się Kira :D No wiesz, ten bohater: Król Lew XD
      No ale zobaczymy, wydaje się spoko. Ale jednak wolę Sasuke. :D On to jest jednak prawdziwym facetem. :D
      Szkoda tego trójkątu. To byłoby bardzo ciekawe. :D Sasuke i Kira walczący na shirukeny! *.* Kunai'e też mogą być! :D
      A co do cytatu Naruto :D Tak mi się podobała tamta historia, że kilka razy ją czytałam! :D Co roku w wakacje ją sobie odświeżam. A ta scena utkwiła mi w pamięci. :D Jest po prostu najlepsza ze wszystkiego co napisałaś! Nawet Hotel Barcelona z Sakurą i Suigetsu nie dorównuje tej scenie. Wymięka. :D
      Ah! Cóż za wspomnienia <3
      No dobra, nie są krótkie! Ale wiesz, gdy się kończą to człowiek czuje pustkę i chce więcej. A czyta się szybko. Więc wiesz, po prostu jesteśmy tak ciekawi rozwoju sytuacji, że nie możemy się doczekać :D
      Nowa piosenka?! *.*
      Fiu, fiu! Już się nie mogę doczekać.
      A! Zapomniałam wspomnieć, że super opisałaś scenę z Lustrem! Mistrzostwo. Przestraszony Sasuke Uchiha?! W życiu bym nie wpadła na to by on się czegoś bał. Tak prawdziwie. Wiesz - rozumiem, że jest łamagą, jak u mnie - ale żeby się bał?! On? Wielki Sasuke? Tu musi być większa tajemnica. :D
      Pozdrawiam i przesyłam buziaki!
      Rosa - chan

      Delete
    4. To trzymam kciuki by polacy przeszli dalej - jakby co to informuj :)
      Nawet nie skojrzalam Kiry z Krolem Lwem! :D Seriooo! :D
      Oczywiscie ze wszyscy wola Sasuke, to w koncu opowiadanie SS :D Chociaz chcialabym kiedys napisac cos swojego, gdzie byloby domyslanie sie 'kto z kim bydzie', ooo! :D
      To, ze nie bedzie wspolnej misji w nastepnym rozdziale nie oznacza jeszcze, ze nie bedzie jakis wspolnych potyczek pomiedzy nimi.
      Coraz bardziej utwierdzam sie w stwierdzeniu, ze trzeba zaczac redagowac poprzednie opowiadania :O
      Jak chcesz to na fejsie moge ci podeslac swoja playliste, bedziesz miala z czego tam wybierac :D
      Tak wielki Sasuke Uchiha boi sie lustra muahaha <3
      Pozdrawiam :)

      Delete
  5. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  6. Wreszcie zawiązuje się jakaś akcja ;) Ciekawe jakiego rodzaju kłopoty spotkają Konohe i czy faktycznie Sasuke się na coś przyda. Oczywiście ciekawi mnie też, co Uchiha ukrywa. Trudno jest mi go sobie wyobrazić w roli kolesia, który chroni ukochaną przed straszną prawdą izolując się od niej... i jednocześnie zamierzając do niej wrócić. Ale mamy tu zalążek intrygi, fragment z perspektywy Sasuke jak najbardziej na plus.
    Dobrze, że Kira się zdecydował szczerze porozmawiać z Sakurą. Jak dotąd jest jedyną osobą w ficku, kóra wzbudziła moją sympatię, i szkoda by go było gdyby dalej zadowalał się byciem tym drugim.
    Mimo ładnego stylu wypowiedzi, jest sporo drobnych błędów, np:
    Kira za każdym razem przypominał mu o swoim największym błędzie - ze zdanie wynika, że Kira przypominał mu o swoim błędzie, ale chyba miałaś na myśli błąd Sasuke
    "w przeciągu" - odnośnie okresu czasu powinno być "w ciągu", moja polonistka mawiała, że w przeciągu lepiej nie stawać, bo się można przeziębić
    "pokręciła głową w dezaprobacie" - raczej z dezaprobatą
    Liczne zbyt długie zdania takie jak to: " Szybkim susem ruszył ku przyłączonej do pokoju łazienki, potrącając po drodze komodę z której spadła doniczka z hukiem roztrzaskując się na drewnianej podłodze." - ta doniczka mogłaby już się pojawić w następnym zdaniu


    ReplyDelete
    Replies
    1. Dopiero drugi rozdzial, wiec pomalu akcja bedzie sie rozwijac. Ale wszystko malymi kroczkami :)
      Czytalam wszystkie komentarze i dziekuje - w zadnym wypadku nie mam ci niczego za zle :)
      W zadnym wypadku nie chce zabrzmiec teraz jako hipokrytka, ale niestety wiekszosc wytknietych rzeczy nie zapamietam. Nie mam stycznosci z jezykiem polskim na codzien, by moc praktykowac wszystkie twoje dobre rady, chociaz to "w przeciagu" chyba zapamietam :D
      Moja stylistka nie jest idealna, uwielbiam rowniez robic bledy jezykowe, ale niestety tu musze rozlozyc rece... nie wszystko co jej poprawnie po angielsku, brzmi tak samo dobrze po polsku, co juz wielokrotnie powodowalo u mnie frustracje. Mam dwie korektorki i to jest ich zadanie by wylapywac wszystkie moje slowne pomylki np. to zdanie z Kira i grzechem - po angielsku zdanie idealnie ma sens, ale najwyrazniej w swojej glowie nie przetlumaczylam go zbyt dobrze na polski. Mam nadzieje, ze nie zabrzmialam chamsko ani nic w tym stylu, bo to nie byly moje intencje :)
      I tak jak na poczatku napisalam - dziekuje ci :)

      Delete
  7. Stanowczo nie zgadzam sie z cytatem jaki Shee dala na 9C :) Faceci, nie sa az tacy prosci :) Ta plec jest bardziej skomplikowana niz my, wierz mi ! :D
    Co do Sakury, to wiem, ze chwilowo potrafi przyprowadzic czytelnikow o szewska pasje, ale spokojnie... mam nadzieje, ze z czasem polubisz Sakure chociaz w drobnym stopniu jak polubilas ja na Shannaro :) A jej tok myslenia nie jest az taki dwulicowy jak przedstawilas :D Ale o tym, to w przyszlych rozdzialach :)

    ReplyDelete
  8. Kurcze to było super! Rozdział rewelacyjny, ogólnie pomysł na bloga mnie urzekł. :)
    Kurczę oby tak dalej. Podziwiam.

    ReplyDelete
  9. NADROBIŁAM!!! ^^

    Wredny Sasuke, oj wredny. Musiał odczuwać niezłą satysfakcję informując Kirę, że to On był przyczyną upicia się Sakury. (Ech mężczyźni i ich potrzeba dominacji i „zaznaczania własnego terytorium”.)
    Ale fakt, faktem Sasuke powinien zatroszczyć się o bezpieczny powrót Sakury do domu. Co z niego za facet?! Ma krechę.
    „Unikasz jej, tak samo jako ona ciebie, a później chlejesz z nią przez pół nocy, gdy jej facet - nie-facet, ciężko połapać się w ich relacjach tak samo jak i waszych, jest poza wioską. Chyba wyśle was na jakąś terapię małżeńską! Shizune na pewno poleci jakiegoś dobrego psychologa, który zajmuje się takimi beznadziejnymi przypadkami jak wasz.” -> Ten fragment mnie rozbawił, i to bardzo xD
    „Nie jakbyście się nie zachowywali jak małżeństwo przez jakiś czas kilka lat temu „ -> A ten zaintrygował. Zachowywali się jak małżeństwo, kij o określenie, ale byli parą?!!! O.o Te niedomówienia, tajemnice przeszłości nie dadzą mi spać.
    Kurde czytając rozmowę między Kirą a Sakurą, zrobiło mi się go żal. Całkiem porządny facet (no dobra może trochę „ciepłe kluchy”, tak ciut, ciut, bo sam powinien o nią walczyć, a nie pchać ją w ramiona innego, ale zatroszczył się o nią, Ech… co z nami jest nie tak, że wolimy złych chłopców? xP).
    Tajemnicza śmierć mieszkańców Suny O. o Intrygujące, nawet bardzo.
    Rozmowa Sakury z ojcem, prawie poplułam ekran po skomentowaniu jej wyjścia „z” Sasuke. Taka „zakamuflowana” bezpośredniość, ja na jej miejscu wyplułabym wszystko, co miałabym w ustach xP
    „Do tanga trzeba dwojga. Związku w pojedynkę nie stworzysz, a ręka zdecydowanie nie nadaje się na życiowego partnera.” -> To SAKURA to powiedziała!!!! Serio?! W życiu bym nie pomyślała, że to z jej ust wyjdą te słowa! W ogóle zmienił się sens tej wypowiedzi, obecnie wychodzi na to, że Sasuke był z nią, ale z nią nie sypiał. Brakowało w ich związku bliskości. Kurde a początkowo myślałam, że Sasuke w ogóle stronił od bliskich, a właściwie jakichkolwiek, relacji. A żeś mi bombę zrzuciła!
    Guz na głowie Sakury? O.o Cholera ktoś ją musiał nieźle grzmotnąć, tylko kto i dlaczego? W ogóle dziwne, że tak późno zorientowała się o istnieniu owego guza (nawet, jeśli męczył ją kac morderca, powinna wcześniej zauważyć ten uraz) i tak łatwo zbagatelizowała tę sprawę, dziwne.
    Ten rozdział (właściwie całe opowiadanie) obfituje w masę tajemnic, mnożysz je i mnożysz, nie dając człowiekowi odsapnąć. I jak ja mam się skupić na dalszej nauce, co? Tyle nie wiadomych!
    Co łączyło Sakure z Sasuke? Dlaczego tak starannie się unikają? Co Sasuke ukrywa przed Sakurą i dlaczego nie chce by kiedykolwiek dowiedziała się całej prawdy? Skąd koszmary Sasuke? Co było przyczyną śmierci obywateli Suny? Kto wkradło się do systemu wiosek? …. Ale najważniejsze gdzie wyrusza Sakura? (mam przeczucie, że jest to związane z Temari, ale mogę się mylić)
    Cytat na końcu jest cudowny!!!!!!!!!!! Już go kopiuję, żeby przepisać do zeszytu jak tylko znajdę na to czas ;)
    Kończ już ten licencjat, bo chcę wiedzieć co dalej xD DUŻO WENY!!!! :)

    Just me

    ReplyDelete
  10. Sooo, w końcu!
    Z góry uprzedzam, że totalnie nie porrafię komentować. Do tego to chyba mój pierwszy w życiu komentarz z telefonu, więc proszę wybaczyć mi każdy ewentualny błąd. ;__;

    Jestem typem człowieka, który nawet gdy nic nie rozumie, to ma pięć tysięcy przypuszczeń i alternatyw, jednak ten prolog zupełnie nie wpływa na moją bujną wyobraźnię. XD Tylko bracia Senjuu przychodzą mi do głowy, nie wiedzieć czemu. XD

    Taaak, wiem. Wszystko musi być owiane tajemnicą. Ale w tej chwili moją dusze męczy ciekawość co do Sasuke i informacji jakie posiadają Ino i Shikamaru. W sumie jak każdego, więc nie wiem o czym mówię.

    Temari od zawsze w wielu opowiadaniach była postacią przesyconą w cechy, które do niej nie pasowały. Przez co stała mi się obojętna, ale przedstawiasz ją w taki sposób, który moim zdaniem nie odbiega od jej kanoniczności i idealnie z nią współgra.

    Ogólnie bardzo fajnie się zapowiada. Mam dobre odczucia jako osoba, które hejciła SS, ale od niedawna się do niego przekonuje i nie ucieknę stąd długo, długo.

    Pozdrawiam i przesyłam dobrą energię, jeżeli chodzi o studia i ten nieszczęsny licencjat. :(

    Buziaki Miku! :)i

    ReplyDelete
  11. To jest zdecydowanie mój fav, jeśli chodzi o nowo powstające blogi o tematyce SS, Miku!

    Jeszcze się dobrze nie zaczęło, ale ta historia już mi się podoba. Rozdziały są na razie dość stateczne, ale wbrew pozorom, jeżeli ktoś potrafi pisać, to ja osobiście takie lubię najbardziej.

    Przede wszystkim fajny pomysł w kwestii relacji Sasuke i Sakury. Po cichu liczę na jakieś retrospekcje z czasów „kiedy było tak dobrze", jak to określił Naruto, gdyż najwyraźniej było gorąco. Nie wiem, co doprowadziło do tego, że Sasuke musi się od niej trzymać z daleka, ale bardzo mnie to ciekawi i czuję, że będzie to dość oryginalne rozwiązanie.

    Również pomysł z Sakurą zazdrosną o Ino jest interesujący. Teraz chciałabym jeszcze zobaczyć zazdrosnego Uchihe, gdyż cóż, to zdecydowanie byłoby miłe doświadczenie.

    Muszę też przyznać, że uwielbiam postać Naruto w Twoim opowiadaniu, bo jest tutaj taki… Prawdziwy. Tak po prostu i może aż. Dobrze się to czyta, szczególnie po zakończeniu mangi. Ogólnie rzecz biorąc, podobają mi się te interakcje między bohaterami, są dokładnie takie, jak lubię.

    No i przede wszystkim doceniam Twój styl pisania. Naprawdę przyjemnie mi się czyta Twoje opowiadania. Co więcej, inspirują mnie.

    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    PS. Ostatnio na shannaro zastanawiałam się czy już kiedyś się nie poznałyśmy i wyobraź sobie, że później (co prawda zupełnie przypadkiem) odkryłam na starym gg, że figurujesz na liście moich kontaktów. To zdecydowanie musisz być Ty i choć najwidoczniej moja skleroza i brak starego archiwum doprowadziły do tego, że żadnej innej informacji na ten temat nie posiadam, to i tak jest to jakiś postęp. Jeśli coś pamiętasz Miku to mnie oświeć, chociaż wiem, że 2008/09 rok to bardzo odległe czasy...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje za oba komentarze z calego serducha <3
      Ale wybacz mam czas by tylko wypowiedziec sie do co 'PS', bo czas nagli :)
      Bardzo mozliwe, ze kiedys juz mialysmy ze soba jakis kontakt, ale przyznam szczerze, ze teraz na gg jestem raz na rok przy dobrych wiatrach :) 2008/09 to bardzo odlegle czasy i prawde powiedziawszy, ze nie wiem :X Moje archiwa z gg tez poszly w niepamiec i nie mam nic z tamtego okresu. Ale bardzo mozliwe. Figurowalas jako Carolynn wtedy tez, czy moze jakos inaczej? :)

      Delete
    2. Tak, wtedy też figurowałam jako Carolynn. Nie dziwię się, tym bardziej, że sama niewiele pamiętam, po prostu nie mogłam sobie odmówić przeprowadzenia małego śledztwa. ;) W każdym razie dziękuję za odpowiedź!
      Procenty idą w górę, więc czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)

      Delete
  12. O nie, takich konsekwencji po wieczornej popijawie się nie spodziewałam. xDDD W życiu bym nie pomyślała, że ta grzeczna z reguły Sakura jest w stanie się tak upić, że urwał jej się film. No komedia po prostu, strasznie chciało mi się z niej śmiać. No, ale ta dalsza część, kiedy Kira znalazł ją na progu już nie była taka śmieszna.. I ta ich rozmowa. Strasznie mi szkoda tego chłopaka, no okropnie! ;_; Wydaje się być takim fajnym, w porządku facetem, który na pewno zrobiłby dla niej wszystko. Ale oczywiście sprawy komplikuje Wielki Uchiha. No ale cóż, nic się na to nie poradzi, ten chłopak potrafi wszystko skomplikować. ;D I w sumie za to chyba też go uwielbiam.
    Kocham Naruto i jego impulsywność, jestem ciekawa, czy wezmą przedwczesny ślub z Hinatą, czy się na to zgodzi. Fajnie by było, jakby już wcześniej byli oficjalną rodzinką. :3
    Ten wirus i włam do systemu jest cholernie intrygujący... Kto mógł zrobić coś takiego? Co to za wirus i jak funkcjonuje? Zastanawiam się, czy Sakurze uda się rozwiązać tą zagadkę. No i co takiego się stało, że nagle ANBU czeka na nią na dole i zostaje wysłana na misję? :o Pomysł genialny, nie domyślę się na sto procent! Coś czuję, że Sasuke również weźmie udział w tej misji... Chociaż może to tylko głupie przeczucie, zobaczymy jak to zaplanowałaś. ;) Miło by było, gdyby w końcu znaleźli czas i spokojnie porozmawiali o wszystkim...
    Kocham Temari! I wielbię cię za to, że jest w związku z Shikamaru, no i wszyscy podziwiają ich jako parę. <3
    Późno wzięłam się za rozdział, ale lepiej późno niż wcale. Komentarz chaotyczny i kiepski, ale ostatnio tylko takie mi wychodzą, hah, niestety. Co ci mogę jeszcze powiedzieć? Z każdym rozdziałem opowiadanie coraz bardziej mi się podoba i czuję, że ta historia będzie wyjątkowa, ba, już jest na swój sposób wyjątkowa.
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział ukaże się szybciej, a ty uporasz się z licencjatem!
    Duuużo weny, pomysłów, chęci i cierpliwości!
    buziaki! :*

    ReplyDelete
  13. Heeejo, wybacz opóźnenie ale dopiero teraz się wyrobiłam.
    Wiesz, że uwielbiam twoje opowiadania, i zawsze są ciekawe, ale na początku bałam się, że mimo że będą dobre mogą nie wpaść tak idealnie w moje gusta jak poprzednie, ale tym rozdziałem, zniweczyłaś te obawy.
    Rozdział odkrywa coraz więcej, no i jednak Sakura nie jest mu obojętna. Sakura, która aż tak zabalowała, no nie powiem ciekawe, ale chyba będąc na jej miejscu każda by sie tak zachowała.
    Temari, och jak dobrze, że ma jakiś większy udział w opowiadaniu, i to jako przyjaciółka Sakury, co zaczyna złościć Ino. Też bym była zazdrosna i wściekła że ktoś zajmuje moje miejsce najlepszej przyjaciółki, ale tak to jest jak się spiskuje za plecami głównej bohateri. Woogóle co oni tam knują? Sasuke, Shikamaru i Ino? Nawet chyba Naruto, chociaż nie wiem.
    Kira, miły facet, i nawet mi go trochę żal. Starał się, ale i tak nie zmieni tym uczuć Sakury. Myślę, że dobrze postąpił, lepiej czasem zmierzyć się z prawdą niż żyć w niepewności.
    Co kiedyś łączyło Sasuke i Sakure? Dlaczego się rozstali? Tyle tajemnic, a na ich rozwiązanie będziemy pewnie długo czekać.
    Wybacz za brak sensowności komentarza i jego jakość, ale rozdział czytałam jakiś czas temu, ale nie miałam czasu skomentować.
    Weny, weny i jeszcze raz weny, i czekam na 3 :)
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  14. Wiesz Miku, że Cię nienawidzę? MAM NADZIEJĘ, ŻE WIESZ.

    Czemu wszystkie twoje blogi, tak cholernie wciągają i je uwielbiam? No oddaj, trochę tego talentu. XD
    Co dopiero wzięłam się za tego bloga, a już go kocham!
    Kurde, tyle niewyjaśnionych spraw... Ten prolog.. Mam wrażenie, że ten koleś ma coś wspólnego z Sasuke, no XD W sensie, że właśnie to wydarzenie śni mu się po nocach. Tylko dziwię się, czemu odsunął od siebie Sakurę... Czyżby ona też miała coś wspólnego z tą sprawą?
    Jak dla mnie ci shinobi z Suny(sprawa o której pisał Kankuro), też jakoś się wiążą z tą sprawą, tylko za cholerę nie wiem jak. XDD
    Nie spodziewałam się jednak, że Sasuke przyjdzie do tego baru i będzie pił z Sakurą. W dodatku, ciekawi mnie co to za sprawa, w którą są wtajemniczeni Shikamaru, Ino itd... Kurde, ten Sasydż strasznie tutaj miesza, powiem Ci. XD
    W dodatku to cyber włamanie, to wszystko razem wzięte strasznie mi śmierdzi i pewnie ma związek z kolesiem z prologu. XDD
    No i na koniec... Misja, na którą wyrusza Sakura... Czyżby znowu się coś stało? Kurcze, nie lubię tego uczucia niedosytu po rozdziale. ;----------;

    Pisz, Miku, pisz, bo umrę tutaj z ciekawości! XD
    Pozdrawiam <3

    ReplyDelete
  15. Witam, witam, o drogę nie pytam. :D
    Musze przyznać, że dziwnie mi się czyta opowiadania z fandomu "Naruto" po takim czasie przerwy, naprawdę. Bardzo długo sama już nic nie piszę z tej tematyki, zapomniałam już nawet jak fajnie mi się takie historie tworzyło. :D Ale czytając Twoje opowiadanie przypomniało mi się jak sama lubiłam pisać o Sakurze i Sasuke. Wtedy to były niedojrzałe wypociny nastolatki, ale kij z tym. ^^
    Opowiadanie jest zagadkowe. Prolog intrygujący i nie mogę pojąć, czemu Sasuke odsunął od siebie Sakurę. W ogóle jego zachowanie jest dziwne. I irytujące, trochę. :D O dziwo jednak, Sakura mnie nie irytuje. Bałam się, że tak będzie, bo w mandze do samego końca działała mi ostro na nerwy (Sasuke jeszcze bardziej xD). Dobrze, że nieco zmieniasz zachowania bohaterów, lepiej się takie coś czyta. :D
    Wracając do Sakury - nie dziwię sie jej zachowaniu i temu jak sobie odbiła poczucie wykorzystania przez Sasuke. Tez bym pewnie skończyła z kilkoma butelkami wina. xD A Naruto próbował być sprytny i jakoś ich ze sobą spiknąć. Szkoda, że nie do końca mu to wszyło. :D
    Kira - zdziwiłam się, że Sakura ma kogoś innego, ale w sumie dobrze, że chociaż próbuje ogarnąć własne życie. Tylko ten Sasuke niczym sól w oku ciągle męczy... Miłość Sakury jest niepojęta. :D
    A ta cała sytuacja w Sunie. Oj, coś czuje, że będzie się działo, oj będzie. :D
    Mam zdecydowanie dużą chętkę na kolejny rozdział i liczę, że niedługo się pojawi, skoro ten miał swoja premierę... w styczniu. Tak, zdecydowanie należy napisać nowy rozdział!
    Pozdrawiam. ♥

    ReplyDelete
  16. Od Pharoe:

    Hej łobudzie ^^ Dodawaj mi no tu szybko ten nowy rozdział, bo w pracy mam mega nudy.

    PS: W zasadzie PS'ów będzie więcej treści niż całego komentarza :D Ale co tam.
    No więc po 1-sze: przeczytałam jak na razie to oraz jednopartówkę Twą ;) Dokończyłam sobie Bondsów czytanych dawno temu. I aaaauuuh! Ale mam ochotę na więcej :) Chyba zabiorę się za Shannaro, bo w sumie jakiś czas temu zaczęłam je czytać i przeczytałam z 4-5 rozdziałów, więc aż tyle do nadrobienia nie mam ;) Na razie robię sobie tak, ze zgrywam sobie te Twoje opowieści do Worda, potem convert do PDF'a i czytanko na telefonie (bo zawsze przy mnie i łatwo sięgnąć ;) ). Ostatnio mam duuuużo czasu na czytanie i przeczytałam już tyle książek, ale niestety mnie jak to mnie - większość rozczarowała po prostu. Ja to jestem takie ziółko, bardzo wymagające. Więc nie chcąc kolejnego rozczarowania po prostu... wróciłam do starych źródeł :)
    Ma to pewnie związek też z tym, że od jakiegoś roku znowu zaczęłam nteresować się Naruto zapomnianym na kilka lat. W sumie to wszystko jakoś wróciło i tak... no. Poza tym! To, że Sakura jest z Sasuke na końcu całkowicie mnie podbudowało i odczułam, że wszystkie te lata w których tak gorąco w to wierzyłam jednak miały sens! :) Co prawda, to co się teraz dzieje w Naruto Gaiden dziwnym jest, ale ja tam myślę, że to tylko prowokacja ze strony naszego senseia ;)
    PS 2: Kurcze, kurcze, kurcze (powinno być kurczę, kurczę, kurczę, ale tak lepiej brzmieniowo wypada). Wybacz, że ja się tak raz odzywam, raz nie. To trochę nie miłe z mojej strony, wiem... ale pamiętaj, ja zawsze gdzieś jestem i sobie śledzę Twoje poczynania. Nawet jeśli nie komentuję, nawet jeśli się nie odzywam. Jestem :)
    PS 3: Umilasz mi czas w pracy. W sumie to od jakiś już prawie dwóch lat (o boże) pracuję na stoisku w centrum handlowym. I jak ostatnio już skończyłam oglądać i czytać Naruto (od początku, chociaż wcale na tym nie skończyłam kiedyś, ale stwierdziłam, że jeśli już się za to zabieram to od deski do deski!) to pomyślałam o tym wszystkim (tzn w trakcie oglądania też o tym myślałam ;p), o tej społeczności, że to było takie... ah. Cudowne :) I chciałam troszkę tego poczuć, znowu, więc wróciłam do Ciebie, bo jesteś takim punktem zaczepienia.
    PS 4: W zasadzie to jednocześnie zaczęłam kończyć to moje opowiadanie, które kiedyś pisałam (pamiętasz jeszcze your-eyes?). W sumie już trochę go jest :) Ale nie zrobię teraz tak jak wtedy i jeśli zacznę (jeśli wgl zacznę), to na pewno w momencie jak zostanie mi do napisania sam epilog ;) Bo na pewno nie chcę już kogoś zawodzić, bo to bardzo straszne... i z mojej strony, ale dla mnie też. No cóż. Może kiedyś mi się uda to skończyć ;)
    PS 5: Więc pośpiesz swego korektora i niech już oddaje ten nowy rozdział, bo bardzo mnie ta historia wciągnęła :) Wgl ja jakoś lubię te tradycjonalne historie ze świata shinobi. A tymbardziej, że tu od początku jest już tajemnica do rozwikłania... Chcę już wszystko wiedzieć, co było kiedyś między nimi i dlaczego nie jest tak teraz. Co to za paskudztwo zaatakowało Sunę. Boże, żeby tylko ktoś z nich nie zachorował na to. Mam nadzieję, że nie chcesz uśmiercić któregoś z naszych bohaterów!
    Więc szybkciutko, myk myk, bo Pharoe się już mocno niecierpliwi. Chyba nie chcesz mieć na sumieniu nudów w pracy?! :p
    Bardzo proszę!

    Buziaki,
    Twoja Pharoe

    ReplyDelete
    Replies
    1. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      OSTATNIO O TOBIE MYŚLAŁAM!!!!!! I tak się właśnie zastanawiałam, co się teraz z tobą dzieje! Ale nigdy w życiu nie pomyślałabym, że tak 'szybko' ponownie się do mnie odezwiesz! I bum! Aż o mało co nie spadłam z krzesła jak przeczytałam ma mailu ten komentarz od ciebie!

      Pharoeeeeeeee! Mam ochotę cię tak mocno wyściskać teraz! Jednak, niestety moja odpowiedź nie będzie zbyt długa, bo czas goni a pakować się trzeba, bo jutro jadę na camping z samego rana, a jeszcze nic nie przygotowane! :( Ale, wiedz, że bardzo, a to bardzo się cieszę, że się odezwałaś! :)

      Co do nowego rozdziału to pewnie będzie na tygodniu - dziewczyny mają dostęp do bloga, więc jak coś to opublikują beze mnie :) Ale niestety teraz nie będę ich pośpieszać, bo obie właśnie kończą sesję.

      I nie bój żaby Your Eyes pamiętam, chociaż umknęła mi z pamięci fabuła bloga, ale za to Warto Mówić mam w serduchu! :D

      A teraz mam nadzieję, że mi wybaczysz ale lecę dalej się ogarniać i obiecuję, że następnym razem bardziej się rozpisze w wiadomości!!! :)

      Pozdrawiam, ściskam, całuję!
      Twoja Miku :)

      Delete
  17. Ależ oczywiście wybaczam :) Miłego wyjazdu życzę Ci w takim razie :)
    I jak najbardziej rozumiem sesję, co prawda ja ją jakoś wyjątkowo w tym roku wcześnie skończyłam (około 10 czerwca), a wszyscy tacy zapracowani nadal... ah :D są plusy i minusy kończenia tak wcześnie ;p
    Baw się dobrze, a jak wrócisz, to odpowiesz już pewnie na komentarz pod nowym rozdziałem :)

    Buziaki wielkie i ściskam cieplutko również, bo bardzo się stęskniłam za tymi pisankami naszymi! :)

    Twoja Pharoe ;*

    PS: A jeśli ci umknęła fabuła your-eyes to może tym lepiej, bo jeśli to w końcu wytworzę, to nie będzie Ci się nic w głowie dublować :D (to było SS)
    Ale zobaczymy czy wgl dobrnę do końca. Oby tym razem tak ;)

    <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pamiętam, że your-eyes było SS i czekam na kontynuacje! :) Będę cierpliwa :)

      I wierz mi, ja też się stęskniłam <3

      Delete

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: ART