30 Jun 2015

3. Las Samobójców

“Oddział zwiadowczy dokonał makabrycznego odkrycia. Wszyscy mieszkańcy osady Odake, położonej  niedaleko głównej wioski zostali znalezieni martwi.”
Yamada Taro

Naruto nie powrócił do domu poprzedniego wieczoru. Sakurze wystarczył zaledwie rzut oka na niego i Shikamaru, by wiedzieć, że oboje spędzili cały wcześniejszy dzień i pół nocy w gabinecie. Sytuacja rzeczywiście musiała być wyjątkowa, skoro oboje powzięli takie kroki. Tej nocy miejsce w łóżku obok Hinaty bez wątpienia będzie zimne. Tylko na jak długo?
—  Co się dzieje? — spytała Sakura zaledwie kilka sekund po przekroczeniu progu, poprawiając na ramionach plecak z całym ekwipunkiem przygotowanym na misję. Już od dawna nie została postawiona w stan natychmiastowej gotowości w środku nocy. Zresztą nie było takiej potrzeby - unia jaką stworzyła Konoha i inne Wielkie Wioski działała bez zarzutów. Chociaż nigdy nie wiadomo czy jakieś niebezpieczeństwo nie czai się za rogiem.
— Zaraz się dowiesz — powiedział Naruto z z niepokojem. Takie zachowanie nie pasowało do promieniejącej osobowości Hokage, a jednak coś było w stanie zmartwić go na tyle, by złe przeczucie zrodziło się w sercu Sakury.
Nim Sakura zdążyła wesprzeć przyjaciela, drzwi gabinetu ponownie się otworzyły, a do środka wszedł Kira z Buntą i Aratą. Przestraszona Sakura odwróciła wzrok od brązowowłosego shinobi. Tak rychłe spotkanie na pewno nie pomoże im w czymkolwiek. Chciała dać mu kilka długich dni lub tygodni na ułożenie myśli i poskładanie złamanego serca, które ona w tak bezczelny sposób złamała.  A tu Naruto jak zwykle zrobił jej psikusa i najwyraźniej postanowił wysłać ich razem na misję. To nie był dobry zbieg okoliczności jak na taki moment. Jeszcze tylko Sasuke brakowało w tej absurdalnej sytuacji, ale Naruto nie wyglądał, jakby była to kolejna z jego intryg, która miałaby sprawić, że znów się dogadają.
Wyglądał poważnie. Za poważnie. Coś musiało się wydarzyć.
Nie było czasu na zbędne powitania. Naruto od razu przeszedł do sedna sprawy.
— Dwa nasze oddziały nie powróciły do wioski. Ich planowany powrót minął pięć dni temu. Nie ma z nimi żadnego kontaktu, nawet zaryzykowaliśmy i wysłaliśmy jastrzębie, ale one też nie wróciły. Podążycie trasą jednej z drużyn, spróbujecie ich wytropić i sprowadzić bezpiecznie do wioski - jeśli są cali. Jeśli jednak coś poszło nie tak, macie dojść do sedna sprawy i powiadomić nas jak najszybciej — powiedział oficjalnym tonem, bez przerwy poruszając palcami lewej dłoni. Zakleszczał je w pięść, a po chwili rozluźniał i tak w kółko.
— Oddział Kiby wyruszył pół godziny temu, by odnaleźć drugą grupę — wtrącił Shikamaru.
Drużyna Kiry wraz z Sakurą uważnie przysłuchiwali się informacjom na temat zaginionych osób, nie odzywając się przy tym choć słowem. Sakura nie znała wymienionych osób zbyt dobrze, pomimo iż słyszała o nich wielokrotnie. Oddział, który mieli wyśledzić, był za dobry, by mógł ot tak zaginąć. Ale Sakura nadal nie rozumiała, czemu i ona zostaje wysłana na tę misję. W przeciwieństwie do Kiry i Kiby nie była tropicielem, a Arata sam był w stanie poradzić sobie z obrażeniami zaginionego oddziału lub włąsnymi; sama go trenowała.
— Wyruszacie w stronę Kraju Rzeki — odezwał się Shikamaru.
“(…) Misja tej drużyny polegała na pomocy w Kraju Rzeki (…)”.
— Sądzicie, że to ma coś wspólnego z tym co stało z tamtą drużyną z Suny? — spytała nagle Sakura, wzrokiem lustrując Naruto i jego doradcę.
— Spekulujemy — przytaknął Shikamaru. — Póki nie dowiecie się czegoś szczegółowego, tylko to nam pozostaje.
Sakura przygryzła mocno dolną wargę, karcąc siebie, że nie spędziła więcej czasu w laboratorium, pracując nad próbką przesłaną przez Kankuro. Chwilowo nie miała nic, co mogłoby rozwiązać zagadkę shinobi z Suny, a także w jakiś sposób połączyć to z zaginięciem ninja z ich własnej wioski. Była w tyle. Daleko.
— Potrzebuję kilku rzeczy z archiwum i mogę ruszać — zakomunikowała z determinacją. Jeśli spekulacje Shikamaru były słuszne, musi być przygotowana na wszystkie możliwości. Wszyscy, łącznie z Kirą, przytaknęli, nie kwestionując jej zdania. Nie wątpili w jej osąd ani koniecznośc takiego działania. Cokolwiek potrzebowała zabrać ze sobą na misję, musiało być ważne.
— Za piętnaście minut spotkam się z wami pod bramą. — I wraz z tymi słowami opuściła gabinet swojego przyjaciela, a zarazem Hokage.
Musiała się śpieszyć.

Sakura wzrokiem lustrowała grzbiety starych ksiąg, podświetlając tytuły małą latarką. Były to zapomniane woluminy, które już wielokrotnie zostały przeredagowane w nowszych zbiorach. Jednak na przestrzeni lat język zmieniał się, a ludzka wiedza powiększała. Kto wie, czy przez te lata wiedza na temat pewnych rzeczy nie została zapomniana. Sakura nie będzie mieć pewności, dopóki sama tego nie sprawdzi. Tsunade zawsze jej powtarzała, by nie polegać tylko na obecnej wiedzy; by nie bać się spojrzeć w przeszłość. Bylibyśmy nikim, gdybyśmy nie znali własnej przeszłości. Od wczoraj, gdy zakończyła badać próbki przesłane jej przez Kankuro, czuła, że będzie musiała pogłębić wiedzę, jeśli chciała rozwiązać zawikłaną zagadkę shinobi z Suny.
Wiedząc, że czas był przeciwko niej, chwyciła najstarzej wyglądającą księgę z sekcji trucizn i delikatnie zaczęła ją kartkować, chcąc sprawdzić czy chociaż w minimalnym stopniu przyda się jej w drodze. Będąc w miarę zadowoloną z treści, czym prędzej włożyła ją do plecaka, starając się jej jeszcze bardziej nie zniszczyć.
Ponownie skierowała latarkę na grzbiety ksiąg, wzrokiem wodząc po ich tytułach. Nie było szans, by mogła teraz przejrzeć każdą z nich z osobna. Nie miała aż tyle czasu, a i tak miała wrażenie, że spędziła w archiwum więcej czasu niż powinna. Nie mogła pozwolić, by reszta drużyny nadal na nią czekała. Musieli wyruszyć jak najszybciej. Życie ich pobratymców zależało właśnie od nich.
Chwyciła za dwa kolejne tomy, nie zważając na ich zawartość i również wrzuciła je do plecaka. Nie miała czasu nawet na sprawdzanie ich treści, musiała zaufać tytułom. Kira bez wątpienia z niecierpliwości wydeptywał ścieżkę pod bramą. Po ściągnięciu sznurków i zamknięcia klapy plecaka, zarzuciła go na plecy i w pośpiechu zaczęła przechodzić pomiędzy zakurzonymi regałami pełnymi niezliczonych ksiąg i starodawnych zwojów. Ile by dała, by móc któregoś dnia na spokojnie przejrzeć wszystko, co tylko by ją zainteresowało z Konohańskiego archiwum! Informacje, jakie się tu znajdowały sięgały czasów nie tylko  Hashiramy Senju, ale również Asury i Indry Otsutsuki, których dzieje dawno już zostały przez wszystkich zapomniane. Dopiero po Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi te księgi zostały odkryte, lecz nikt jeszcze nie odważył się do nich zajrzeć. Niektórzy twierdzili, że przeszłość powinna zostać w przeszłości - tam było jej miejsce.
Im bardziej chciała zajrzeć do niektórych z nich, tym mniej miała czasu - priorytety.
Musiała biec.
S z y b k o.
Latarką podświetlała swoją drogą w poszukiwaniu wyjścia. Konohańskie archiwum było niby niekończący się labirynt, w którym nie jeden zgubiłby się po zaledwie dwóch minutach. Ale ona wiedziała gdzie iść. Znała to miejsce dokładnie, w dodatku jej orientacja w terenie była nienaganna. Jeszcze tylko sześć regałów i powinna znaleźć wyjście z labiryntu starych ksiąg, wkraczając wprost na klatkę schodową, by następnie zacząć wspinać się po starych, kamiennych schodach.
Pięć…
Minęła regał ze starymi listami drużyn.
Cztery
Regały z planami zagospodarowania terenu wioski.
Trzy
Z rejestrem mieszkańców.
Dwa
Blade światło latarki padło na siedzącą, a raczej śpiącą przy stole sylwetkę pomiędzy regałami w drugiej alejce. Sakura przystanęła w zdumieniu. Nikt nie miał tu dostępu bez pozwolenia Hokage. Dzięki nadzorującemu go Shikamaru, tempo Naruto przy rozważaniu takich aplikacji zazwyczaj zajmowało dzień, góra dwa. Jednak w obecnej, napiętej sytuacji, Sakura wątpiła by Naruto a nawet Shikamaru mieli czas na rozważanie takich aplikacji. Były to zwykłe błahostki w porównaniu do ich zmartwień i spekulacji. Czas obecnie był na miarę złota. Liczyła się każda minuta.
Poświeciła światłem padającym z latarki w stronę śpiącego mężczyzny, a jej usta rozchyliły się w jeszcze większym szoku. Nie spodziewała się spotkać w archiwum nikogo, a tym bardziej nie jego.
Kilkukrotnie pytała samą siebie, co Sasuke robił o tej porze w archiwum. Jednak brakowało jej odpowiedzi. Nie miała żadnego racjonalnego wyjaśnienia na jego obecność tutaj. Nie widziała go od czasu, kiedy pozostawił ją w Izakayi tuż po jej zuchwałym komentarzu. Nadal nie rozumiała, co ją podkusiło do wypowiedzenia tamtych słów. Nie były one raczej odpowiednie do sytuacji, co zaowocowało furią Sasuke i jego wyjściem.
Lecz teraz nie miała czasu na rozmowy z nim, mimo iż chciała wykorzystać okazję.
Musiała iść. Musiała!
Nie mogła zawalić misji najwyższej rangi dla swojego widzi mi się. Nie była głupia..
Warknęła pod nosem, karcąc swoją podświadomość, która bezczelnie podjudzała ją do pozostania z Sasuke w archiwum. Po ostatnim ich rozstaniu nie powinna pragnąć w ogóle przebywać w jego towarzystwie, a co dopiero kochać go, dotykać jak kobieta mężczyznę. Ale najwyraźniej jej zdrowy rozsądek postanowił ewakuować się przed pędzącym sercem i spieprzyć przez okno, gdyż Sakura postanowiła zróbić jedną z głupszych rzeczy w swoim życiu.
Wiedziała, że będzie żałować. I to prędzej niż później.

~***~

Usłyszawszy skrzypnięcie podłogi jego powieki zaczęły rozchylać się delikatnie. Na przestrzeni lat życie nauczyło go, by być czujnym nawet podczas snu. Zawsze coś mogło czaić się za przysłowiowym rogiem i nie zawsze była to mile widziana osoba. Zazwyczaj byli to właśnie nieprzyjaciele, którzy nie życzyli dobrze ani jemu, ani wiosce.
Nieporuszając się nawet o milimetr, nasłuchiwał uważnie kroków stawianych przez nieproszonego gościa. Był środek nocy. Nikogo nie powinno tu być oprócz niego. Pod stołem wysunął z pochwy kunai, z dala od zasięgu wzroku nieproszonego gościa. Zaintrygowany ścisnął mocniej broń, bez przerwy kontemplując nad tożsamością zbliżającej się do niego osoby. Wróg? Czy może jednak “przyjaciel”? Obie opcje były możliwe i żadnej nie wykluczał, lecz nie zamierzał odkładać kunai zawczasu. Wszystko było możliwe, biorąc pod uwagę jego problematyczną personę.
Kroki nieznajomego ustały tuż za nim. Ktokolwiek postanowił zakłócić jego spokój, nie oddychał miarowo, co jeszcze bardziej rodziło podejrzenia. Jednak kiedy zapach damskich perfum doszedł jego nozdrzy, uniósł głowę ze drewnianego blatu stołu i poderwał się ze swojego miejsca. Doskonale znał tę woń.
Sakura była ostatnią osobą,której spodziewał się tu spotkać w środku nocy.
— Co ty tu robisz? — zapytał ostro bez wahania przystawiając jej broń do krtani. To jego Ino posądziła przed kilkunastoma godzinami o złe pomysły, ale wyraźnie tę kwestię jeszcze musiała przedyskutować z Sakurą, która ostatnio pojawiała się wszędzie tam, gdzie jej nie chciał. Była jak niechciana zmora, którą za wszelką cenę chciał od siebie odepchnąć, a zarazem chwycić mocno i nie puszczać. Mimo wszystko pojawienie się tu Sakury było jednym z jej głupszych pomysłów. Jeśli nie najgłupszych.
Nie powinna była tu przychodzić.
— O to samo mogłabym zapytać ciebie — odpowiedziała z nienagannym spokojem Sakura, kątem oka lustrując ostrze broni.
Sasuke przeszył ją lodowatym spojrzeniem. Lecz ku zdziwieniu Sakury jego wzrok zelżał po chwili. Kare tęczówki świdrowały ją badawczo, uważnie analizując każdy detal odzienia różowowłosej. Pojemny plecak. Kabury. Kamizelka. Rękawiczki. Ochraniacze.
Sakura szła na misję; nie trudno było mu dojść do odpowiedniej konkluzji.
— Coś się stało. — Stwierdził, nie zapytał. Z jękiem niezadowolenia odciągnął kunai od jej szyi i wbił go ostrzem w drewniany stół, na którym jeszcze przed chwilą ucinał sobie krótką drzemkę. Zmęczenie po kilkugodzinnym przeglądaniu starych zwojów dopadło go szybciej, niż się spodziewał. Nie był nawet w stanie określić, kiedy dokładnie zaczął zasypiać.
Sakura skinęła głową, potwierdzając jego słowa. Sasuke miał rację - coś się stało, ale nie zamierzała wdrażać go w szczegóły. To zdecydowanie ani nie był odpowiedni moment, ani ona nie była chętna ujawniać swoją misję. Z tego co jej było wiadome, była to misja rangi S, więc jedynie Naruto był w stanie udzielić mu jakichkolwiek informacji na ten temat.
Zrobiła krok do przodu, lecz widząc jego nieprzychylne spojrzenie zatrzymała się w miejscu. Sasuke niczym nie przypominał osoby, z którą jeszcze poprzedniej nocy popijała sake w Izakayi, świętując jego urodziny. Dziś ponownie okrył się swoją mroczną aurą, przez którą musiałaby przebijać się młotami, by tylko się do niego dostać, a i to najpewniej by zawiodło. Ostatnimi czasy Sasuke zachowywał się jak zimny i nieczuły drań. Nie rozumiała, co dokładnie się z  nim stało oprócz tego, że się zmienił.
— Chcę porozmawiać — oznajmiła ze spokojem, chcąc być wreszcie osobą, która jako pierwsza zrobi krok. Naruto miał rację. Oboje zachowywali się dziwnie i przede wszystkim dziecinnie. Najwyższa pora to zakończyć, tak jak to Temari zarządziła podczas ich popołudniowej pogawędki. Rozmowa - to było coś, czego potrzebowała. Musiała wreszcie uwolnić swoje serce od tych przeklętych kajdanów. Ta niewiedza, bezradność po prostu ją przerażały.
— Tracisz tylko czas, Sakura — uciął ostro, odwracając się do niej tyłem i pomału zamykając porozrzucane po stole stare księgi. — Nie mamy o czym rozmawiać — rzucił, nawet na nią nie spoglądając.
Chciał się jej pozbyć, lecz ona nie zamierzała tak łatwo ustępować.
Zrobiła kilka kolejnych kroków do przodu, wyprzedziła go i wyrwała mu z rąk gruby tom. Ze złością spojrzała prosto w jego oczy, nie bojąc się jego fali wściekłości, który nastąpi za…
Raz.
Sasuke zmarszczył brwi i nos, zaskoczony nagłym zachowaniem Sakury.
Dwa.
Zbliżył się do niej z mocno zaciśniętą szczęką. Sakura wiedziała, że właśnie rozpętała nieprzyjemną sprzeczkę. Ale nie zamierzała teraz się cofać. Zbyt daleko zaszła i zbyt dużo poświęciła, by obrócić wszystko w żart i zakończyć ich konfrontację. Nie wzdrygnęła się nawet kiedy Sasuke zatrzymał się zaledwie centymentry od niej. Odległość pomiędzy nimi już dawno nie była tak minimalna.
Trzy.
Otworzył usta, chcąc rzucić kolejną obelgą, jaka miała za zadanie doprowadzić do wyjścia Sakury, lecz wnetta go wyprzedziła, odzywając się jako pierwsza.
— Gdyby tak było, nie przyszedłbyś wczoraj do Izakayi — powiedziała hardo, mocno zaciskając dłonie na trzymanym przez siebie woluminie.
— Przestań…
—  Nie przyszedłbyś. —  Podniosła głos i nie wytrzymując dłużej, wytknęła go palcem wskazującym, uderzając nim mocniej w jego umięśnioną klatkę piersiową. — Nie siedziałbyś ze mną przez kilka godzin. Nie piłbyś ze mną. Nie świdrowałbyś mnie wzrokiem. Nie chciałbyś żebym została dłużej. Więc przestań pieprzyć, że nie mamy o czym rozmawiać! — Przy każdym zdaniu ponawiała nic nie znaczące uderzenia, po których nie pozostanie nawet siniak. Wbrew pozorom nie chciała zrobić mu krzywdy. To, że złamał jej serce, nie oznaczało, że miała rewanżować się na nim w fizyczny sposób. Nie była taką osobą.
 — Więc wbrew temu, co właśnie próbujesz mi za wszelką cenę wmówić, mamy o czym porozmawiać i doskonale o tym wiesz.
Słowa Sakury wydały się jednak nie robić na nim żadnego wrażenia. Nadal stał tuż przed nią z mocno zaciśniętymi zęby, usilnie powstrzymując się przed otworzeniem ust i powiedzeniem czegoś nieodpowiedniego. Lecz Sakura nie była w stanie dostrzec, jak w środku cały się gotował. Emocje buzowały w nim i po raz kolejny powtarzał sobie, że nie powinno jej tu być.
Wycofał się. Te argumenty do niczego nie prowadziły. Nie mogły do niczego prowadzić. Nie tu i nie teraz. Było za wcześnie na jakąkolwiek szczerą rozmowę z jego strony.
— Kazałeś mi czekać. Czekałam, kilka długich lat. Pojawiałeś się, kiedy ci się podobało, a ja tego nigdy nie kwestionowałam. Cieszyłam się, że wreszcie wróciłeś, nawet jeśli to było zaledwie kilka dni czy też godzin. Nigdy nie zaprotestowałam, bo wiedziałam, jak bardzo potrzebujesz odpokutować swoje winy. Wiedziałam, że tak jest dobrze. Ale później, gdy…
Ramiona Sasuke poruszyły się minimalnie w cichym westchnięciu.
— A później cię zostawiłem. Ot tak, bez wytłumaczenia, powiedziałem, że to koniec, żebyś znalazła sobie kogoś innego — powiedział za nią, kiedy Sakura wyraźnie nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów.
Doskonale pamiętał ten dzień sprzed dwóch lat. Nie była to łatwa decyzja, ale nie miał innego wyboru. To była jedyna rozsądna opcja, jaka była dostępna na tamten dzień. Natomiast to, czy żałował, zamierzał pozostawić tylko i wyłącznie dla siebie. Nikt nie podważy decyzji, jaką podjął. Nikt. Nawet ona.
— Coś jeszcze masz mi do powiedzenia? — rzucił zuchwale, zerkając na nią przez ramię.
Przystanął nagle w miejscu, kiedy dostrzegł jak Sakura ociera oczy wierzchem dłoni. Sasuke przeklnął. Nie takie były jego intencje; nie chciał doprawdzać jej do uronienia choć jednej łzy. Jednak to zrobił. Znowu. Przełknął ślinę w dyskomforcie.
— Nie sypiam z Ino i nie mam takiego zamiaru, więc możesz jej odpuścić — oznajmił chłodno.
Nie wiedział, dlaczego to powiedział. Jego relacje z Ino powinny zostać tylko i wyłącznie pomiędzy nimi. Kłopotem byłoby, gdyby Sakura zaczęła drążyć ich obecną znajomość. Lecz w obecnej sytuacji nie potrafił powstrzymać się przed powiedzeniem choćby kilku słów. Jakby chciał w ten sposób podnieść ją na duchu, przynajmniej na tyle, by te kilka kropel łez odeszło w zapomnienie. Nie pragnął wiele.
Sakura uniosła głowę i spojrzała na niego błyszczącym wzrokiem w istnym szoku. Nie tego się spodziewała.
— Chcesz rozmawiać? Zgoda — powiedział po chwili, błądząc spojrzeniem po okrytych ciemnością regałach. — Ale nie teraz. Nie wiem kiedy, ale może to trochę potrwać.
Sakura zmrużyła wzrok i poświeciła latarką prosto w jego oczy. Sasuke nawet nie mrugnął.
— Chociaż raz ja chciałabym podyktować warunki — sparowała z twardym wyrazem twarzy. Męczyła już ją ta cała sytuacja. Chciałamieć to już za sobą. Nie wątpiła w słowa Naruto, który chciał ich wysłać na przymusową terapię małżeńską. Jeśli on się na coś uparł, nie było odwetu, chociaż biorąc pod uwagę jej nieobecność w wiosce oraz kłopoty Konohy i innych wiosek, miała cichą nadzieję, że jej przyjaciel zapomni przynajmniej na jakiś czas o swoich pierwotnych planach.
— Dlaczego zawsze to ty musisz decydować, a ja potulnie przytakiwać, kiedy nie wiem na czym stoję?
Chociaż raz chciała mieć coś do powiedzenia. Chciała by ten jeden, jedyny raz się liczył się z nią i jej zdaniem. By rozważył to, co czuje ona.
— Zrobisz, co będziesz chciała. —  Wzruszył beznamiętnie ramionami.
Uniosła brew w zdziwieniu, nad którą zaczęła pulsować niebezpiecznie żyłka. Jeszcze chwilę temu sądziła, że chciał ją pocieszyć na swój… osobliwy sposób, ale widocznie się pomyliła. I to bardzo.
—  Nie.
Sasuke spojrzał na nią pytająco.
— Nie zrobię, tego co będę chciała. Gdyby to zależało ode mnie, to wszystko potoczyłoby się inaczej — powiedziała, zaczesując włosy na bok.
Miała dość. Była zmęczona.
W dodatku wiedziała, że jej czas już się kończył. Nie zostało go zbyt dużo. Musiała się spieszyć. Westchnęła cicho, zerkając na trzymaną przez siebie książkę. Jej wyraz twarzy posmutniał, kiedy zobaczyła, co tak naprawdę ma w ręce.
— Przepraszam — powiedziała automatycznie, odkładając delikatnie księgę na stół. Sasuke mimo swojego stylu bycia, nadal był osobą sentymentalną, kiedy w grę wchodziła jego rodzina. Sakura nie chciała wkraczać na aż taki grząski grunt. Było zdecydowanie za wcześnie i nie miała nawet pojęcia, jakby miała poruszyć tak niebezpieczny temat. Dłonią ostatni raz przejechała po grubej okładce, która pod sobą skrywała stronnice pokryte informacjami o wszystkich przodkach Sasuke. Nie powinna w ogóle była jej dotykać.
Sasuke w żaden sposób nie zareagował na jej przeprosiny, jakby w ogóle ich nie słyszał.
Przesunęła księgę bardziej w jego stronę i poprawiła ciężki plecak.
— Chciałam, by ta rozmowa, której tak bardzo nie chcesz mi dać, dała mi jasno do zrozumienia, czy nadal mam czekać, czy jednak nie. Wydaje mi się, że wiem, jaka jest twoja odpowiedź. Ale słowa tu w niczym nie pomogą — oznajmiła, próbując powstrzymać głos przed niepotrzebnym drżeniem. Czuła, jak w gardle utknęła jej jedna wielka gula, sklepiona z tych niewypowiedzianych słów, na które zdecydowanie było już za późno. Żałowała, że wcześniej nie potrafiła stać się wystarczająco stanowcza. W przeszłości zabrakło im czegoś, by to, co dzieliła z Sasuke przetrwało próbę czasu.
Nie wiedząc, co mogłaby jeszcze powiedzieć powoli zaczęła wycofywać się w stronę wyjścia z Konohańskiego archiwum. Odwracając się na pięcie, pociągnęła mocniej nosem, kiedy gorzka rzeczywistość dotarła do niej; to był już koniec. Tak było lepiej dla wszystkich.
— Jesteś irytująca — warknął tuż za nią Sasuke, zbliżając się do niej szybkim krokiem.
Zaskoczona odwróciła się z powrotem w jego stronę, spoglądając na niego pytająco. Zaledwie wczoraj również użył tych słów. Sasuke miał zwyczaj wypowiadania ich w najbardziej odpowiednim dla niego momencie, nie zważając na jej uczucia. Przez długi czas wmawiała sobie, że te słowa coś znaczą oprócz swojego złośliwego przekazu. To, a także przeszłość, potrzymywały jej złudzenia, że może jeszcze wszystko wróci na swój prawidłowy tor.
Wpatrywała się w niego wyczekująco, zastanawiając się nad kolejnym znaczeniem tych samych słów. Czemu się tak nagle odezwał? Mógł milczeć i pozwolić jej odejść, by zaczęła poddawać się słodkiemu procesowi zapominania i składania swojego serca, tym razem bez pomocy innego mężczyzny.
Ponownie stanął zaledwie krok od niej, spoglądając na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jego dłoń uniosła się i po krótkiej chwili dwoma palcami stuknął ją w czoło.
— Czekaj.
Źrenice Sakury zadrżały, lecz nie zdążyła nic odpowiedzieć. Nie zdążyła zareagować. Jej klon zaczął znikać, nim jednak całkowicie zniknęła, w kłębie szarego dymu dostrzegła zamglonym wzrokiem, jak z lewego oka Sasuke wypływa gęsta strużka czerwonej krwi.
Amaterasu.

~***~

Kiedy tylko wspomnienia klona dotarły do Sakury, jej noga ześlizgnęła się z grubej gałęzi. Czuła, jak traci stabilny grunt pod nogami. Przeklęła pod nosem swoją nieuwagę i pośpiesznie skoncentrowała chakrę w dłoniach i stopach. Jej spadające ciało uderzyło z impetem o jeden z wystających konarów. Nie tracąc więcej z jakże cennego czasu, chwyciła się za kolejną gałąź.
— Sakura! — Usłyszała krzyk Kiry.
Zwisając z gałęzi, spojrzała w górę, dostrzegając, jak Kira wraz z resztą drużyny zbiegają ku niej.
— Jestem cała — westchnęła ciężko, podciągając się na wystającym pędzie.
Dłoń Kiry opłotła się na jej ramieniu, pomagając stanąć na równe nogi. Czuła na sobie jego pytający a zarazem badawczy i przeszywający wzrok. Sakura wiedziała, że popełniła właśnie błąd nowicjusza. Straciła koncentrację podczas misji. Gdyby zamiast podróży byli w walce, mogłaby taki błąd przypłacić życiem. Śmiertelny, nieodwracalny błąd.
Ignorując dociekliwe spojrzenia trójki shinobi, zerknęła przez ramię na rozprzestrzeniający się przed nią las. Gdzieś w oddali, za rozkwitłymi koronami drzew znajdowała się Konoha, a w jej podziemiach archiwum, w którym właśnie zostawiła Sasuke samego, po tym jak jej klon rozpłynął się przed nim w powietrzu. Nie było dane jej dostrzec jego zdziwienia.
— Godzinna przerwa. Musimy nadrobić sen. Pokonaliśmy wystarczający dystans.
Sakura odwróciła się gwałtownie w stronę Kiry chcąc zaprotestować. Nie potrzebowała żadnego snu, była wystarczająco wyspana. W tej chwili powinna liczyć się tylko i wyłącznie ich misja. Naruto na nich liczył.
— To rozkaz — zakomunikował, puszczając jej ramię. Wiedział, że Sakura będzie próbować kwestionować jego decyzję, ale nie zamierzał cofać wypowiedzianego słowa. To było jego ostateczne zdanie w tej kwestii.
Arata wraz z Buntą przytaknęli na rozkaz swojego dowódzcy i zeskoczyli na stabilny grunt.
— Stanę na czatach, wy odpocznijcie — powiedziała spokojnie, ściągając z ramion ciężki plecak. Przesadziła nieco z książkami wziętymi z archiwum, ale nie zamierzała żałować swojej decyzji. Pomoże Kankuro w rozwikłaniu zagadki shinobi z Wioski Piasku.
Nim Sakura zdążyła podążyć śladem ich pobratymców, Kira ponownie chwycił ją mocno za ramię.
— To ty masz odpocząć Sakura, nie my. Na czatach stanę ja. — Kira rzadko mówił do niej ostrym tonem. Zazwyczaj nie było takiej potrzeby, wystarczył jego uśmiech, jego czuła słowa a ulegała jego słowom. Na misjach natomiast nie była z nim często. Sakura ostatnimi laty bardziej skupiła się na pomocy medycznej wewnątrz wioski, udzielając się również w specjalnych projektach Hokage, które wraz z Naruto zapoczątkowała. Dotychczas opuszczała Konohę może z dwa razy, udając się z Kirą na oficjalną misję.
— Nie potrzebuję snu — zaargumentowała. Mimo zaledwie kilku godzin spania nie czuła żadnego zmęczenia. Bez problemu mogłaby przebiec jeszcze kilka kilometrów bez żadnego postoju.
— Straciłaś koncentrację, Sakura. Ty. Osoba, która jest uważana przez wszystkich za eksperta w utrzymywaniu i manipulowaniu chakry. Gdybym cię nie znał, uznałbym, że te wszystkie plotki to żart. — Nie był wściekły. Nie mówił tego z jadem. Kira był zaniepokojony tym, czego właśnie był świadkiem.
Sakura przymknęła na chwilę powieki, wzdychając przy tym ciężko.
— Nie jestem śpiąca. Uwierz mi.
— A więc co to miało być? — spytał, a Sakura miała wrażenie, jakby właśnie pomału tracił do niej cierpliwość. I wcale mu się nie dziwiła. Dopiero co przed kilkoma godzinami zerwała z nim na dobre, a teraz jest zmuszony spędzić kilka następnych dni w jej towarzystwie. To jak konsekwentne rozdrapywanie ropiejących ran. Przeklinała w myślach osoby, które stoją za całym zamieszaniem w Pięciu Wielkich Wioskach. Gdyby nie oni, nie byłoby tej misji. Nie musiałaby martwić się o już wystarczająco złamane serce Kiry. Pod żadnym pozorem nie chciała dla niego źle. To po prostu tak wyszło, tłumaczyła sobie. Nie byli sobie pisani.
— Nie wiem — odparła szczerze. Nie wiedziała, czego świadkiem miała być w archiwum. Sasuke naprawdę kazał jej czekać? Czy może było to kolejne jego genjutsu? I co z nagłym aktywowaniem Amaterasu, na które Sasuke nawet się nie skrzywił? Kiedyś powiedział jej, że nie ma nic gorszego niż Amaterasu, którego czarne płomienie w drobnym stopniu odczuwa nawet on. — Tak jak powiedziałeś, straciłam koncentrację. Nie wiem czemu. Jest strasznie ciemno i nawet najlepszym się zdarza — wzruszyła ramionami. Nie chciała mu mówić o Sasuke. Nie chciała, by bardziej przez nią cierpiał. Wystarczy tych krzywd, które wyrządzała mu ostatnio.
— To do ciebie zupełnie nie podobne — skwitował, puszczając ją.
Sakura ściągnęła z twarzy maskę ANBU z malunkiem ślimaka.
— Wybacz — powiedziała, uśmiechając się do niego blado. Nie chciała go martwić. — Prześpię się chwile — dodała, przeczuwając, że Kira nie odpuści jej tego chwilowego snu. — Zbudź mnie, kiedy będziemy wznawiać podróż.
Kira skinął głową, po czym roztwartą dłonią wskazał jej znajdującą się dwa metry pod nimi ziemię. Bunta wraz z Aratą mimo iż nie zamierzali oddawać się w ramiona Morfeusza, nadal korzystali z rozkazu Kiry i odpoczywali przed dalszą częścią misji.
Sakura w mgnieniu oka znalazła się na leśnej ściółce. Usiadła pod rosłym dąbem, układając plecak i maskę ANBU tuż obok siebie. Przymknęła powieki, próbując chociaż chwilę oddać się snu, ale ta zwykła czynność okazała się bardziej awykonalna niż z początku przypuszczała. Przed oczami cały czas widziała Sasuke i jego niespokojony wyraz twarzy, gdy powiedział to jedno znaczące słowo. Czekaj. Brzmiało niczym prośba; błaganie. Kare tęczówki, które znane były ze swojej zimności, wydawały się złagodnieć na ułamek sekundy. Lecz tym, co nie pozwolało jej zmrużyć oka, było Amaterasu. Nie miała żadnych wątpliwości, że to właśnie tę technikę uwolnił Sasuke. Pytania nasuwały się same: po co i dlaczego.
Nie potrafiła dojść do sedna tej zagadki - żadne racjonalne wyjaśnienie nie przychodziło jej do myśli. Przecież Sasuke nie mógł…
Pokręciła głową w dezaprobacie, jak najszybciej chcąc odrzucić wręcz głupią teorię, która jej właśnie się nasunęła. W akcie frustracji przejechała dłonią przez gęste, różowe włosy. Przypominając sobie o tajemniczym guzie na potylicy, dotknęła delikatnie owego miejsca. Siniak wcale jej się nie przyśnił, nadal znajdował się tam, gdzie odkryła go przed kilkoma godzinami. Do tej pory nie potrafiła powrócić pamięcią do momentu, w którym go sobie nabiła. Z racji jego położenia, jedynym wyjaśnieniem było grzmotnięcie tyłem głowy o coś mocnego albo solidny upadek na plecy. Z tym, że nic innego jej nie boli. Ramiona, plecy a nawet tyłek są pozbawione jakichkolwiek oznak takiego właśnie upadku.
— Miałaś spać — usłyszała nagle fuknięcie Kiry.
Leniwie uchyliła jedną powiekę, spoglądając na niego z dołu. Kira pozbył się tymczasowo swojej maski świadczącej o przynależności do ANBU.
— Próbuje —  mruknęła szczerze.
Bo próbowała, jednak nie potrafiła zasnąć, nawet gdyby tego bardzo chciała.
— Powiedz co się stało z tamtą drużyną z Suny — powiedział, siadając tuż obok niej.
Sakura nie potrafiła się powstrzymać przed krótkim śmechem. Jej oczy rozszerzyły się szeroko.
— Już nie będziesz kazał mi spać?
— I tak tego nie zrobisz, więc korzystając z przerwy w misji możesz mi wyjaśnić, co się stało. Co takiego im się przytrafiło, co może mieć wspólnego z naszymi shinobi?
Nie dziwiła ją w żadnym stopniu dociekliwość Kiry. Był kapitem tej drużyny, a mimo wszystko nie wiedział najważniejszych reczy, przez rozkaz rychłego opuszczenia wioski. Miała go wtajemniczyć w wiadomość od Kankuro po drodze, kiedy tylko nastanie taka sposobność.
Sakura wzięła głęboki wdech.
— Nie wiem, co się z nimi stało, oprócz faktów przekazanych przez Kankuro — odpowiedziała wpatrując się w las przed siebie. Wczesnoporanne promienie słoneczne przedzierały się przez nie tak gęste konary. Nastawał ranek. — Kiedy czteroosobowa drużyna wróciła z misji humanitarnej w Kraju Rzeki, zmienili się. Zmieniły się ich zachowania. Siedem dni później wszyscy trafili do szpitala ze zwykłymi objawami zatrucia pokarmowego. Ich stan pogarszał się z dnia na dzień, a po pięciu dniach od przyjęcia ich do szpitala, zmarli w odstępie kilkugodzinnym. W ich organiźmie nie wykryto żadnej trucizny. — Bez najmniejszych emocji streściła list, jaki dostała od Kankuro. Nie wiedziała, co mogła jeszcze dodać. Cały wczorajszy dzień poświęciła badaniu próbek krwi przekazanych przez Sunę, a i tak nic nie znalazła. Zero jakiegokolwiek tropu. Denerwowała ją taka bezsilność. Najchętniej powróciłaby teraz do swojego biura i ponownie zaczęła analizować krew zmarłych shinobich. Nie zrobiła tego jeszcze tylko i wyłącznie dlatego, że dzięki ich misji mogli w jakiś sposób dojść do tego, co tak naprawdę przydarzyło się shinobi z Suny.
— Nic wczoraj nie znalazłaś? — zapytał ze zdumieniem.
W odpowiedzi Sakura pokręciła w zaprzeczeniu głową.
Kira zamilkł na dłuższą chwilę, wyraźnie pogrążając się w zamyśleniu. Sakurze nie przeszkadzała ta nagła, dłużąca się cisza.
— Cokolwiek się stało, dojdziemy do sedna sprawy i rozwiążemy tę zagadkę. Ale najpierw musimy odszukać naszą drużynę. — Zapewnił ją stanowczym tonem i wstał z ziemi, otrzepując spodnie z suchych liści, jakie przyległy do jego odzienia. — Za pół godziny wyruszamy — rzucił przez ramię i odszedł w stronę swoich dwóch towarzyszy.
Kącik ust Sakury uniósł się mimowolnie, ukazując skąpy, blady uśmiech. Mimo wszystko była mu wdzięczna za tę krótką rozmowę o ich obowiązkach. Jeszcze wczoraj bała się, że przy ich następnej rozmowie nadal zostaną poruszone aspekty ich relacji. Nie mogła nazwać tego związkiem, gdyż do tego było im daleko. Za daleko.
Chcąc zając czymś myśli przez kolejne trzydzieści minut, wyciągnęła jedną z zabranych teczek o stanie zdrowia zmarłych shinobi i zaczęła w świetle latarki przeglądać skrupulatnie jej treść.

~***~

Lipcowe słońce aż parzyło jasną skórę Ino, przechadzającej się uliczkami rodzinnej wioski. Południowe promienie jak ogniste płomienie smagały jej gołą skórę. Ino dawno już nie pamiętała, kiedy ostatnio Konohę naszły aż takie fale gorąca. Najchętniej wróciłaby teraz do domu i wzięła długą, zimną, relaksującą kąpiel. I pewnie tak też by zrobiła, gdyby nie dyżur na oddziale psychologii dziecięcej, jaki tuż po wojnie otworzyła wraz z Sakurą.
Na samą myśl o spotkaniu z przyjaciółką westchnęła ciężko. Miała ochotę wykrzyczeć jej całą prawdę o jej relacjach z Sasuke prosto w twarz. Bez zawahania. Ale nie mogła. Sasuke miał rację, prawda w tej chwili mogłaby przynieść niespodziewane skutki. Ostatnie czego chciała, to by Sakurze przytrafiła się krzywda. Nie miała innego wyjścia; musiała podtrzymywać farsę, jaką stworzyła wraz z Sasuke, do której przypadkowo dołączył się Shikamaru. Chociaż miała nadzieję, że nie potrwa ona długo. Mimo minionych dwóch lat, które były tylko stratą czasu, nadal wierzyła, że Sasuke brakowało zaledwie łutu szczęścia, by wszystko ukierunkować na odpowiedni życiowy tor.
Sakura musiała jeszcze trochę wytrzymać.
— Ino!
Yamanaka przystanęła w miejscu i odwróciła się za siebie, usłyszawszy nawoływanie matki Sakury.
— Idziesz do szpitala? — spytała Mebuki, obdarzając blondynkę przyjaznym uśmiechem.
Ino skinęła głową.
— Za chwilę zaczynam długi dyżur, koniec kilkudniowego urlopu — zaśmiała się perliście.
— Chciałabym ci podziękować Ino, za to, co ostatnio zrobiłaś — oznajmiła kobieta, w podzięce dotykając ramienia blondynki.
Ino zmarszczyła brwi w zdziwieniu. Jeśli Sakura podzieliła się z matką swoimi chorymi przypuszczeniami, Mebuki powinna ją właśnie skarcać a nie dziękować.
— Za to, że zajęłaś się Sakurą po jej wczorajszej alkoholowej przygodzie. Powiedziała, że spędziła u ciebie noc. Mam nadzieję, że nie narobiła ci zbytniego problemu. Nie wiem, co się ostatnio z nią dzieje. Zachowuje się dziwnie, jak nie Sakura, którą znam.
Ino spoglądała z trwogą na Mebuki, analizując dokładnie wypowiedziane przez nią słowa.
— Ona… ona tak powiedziała? — spytała z konsternacją.
— Yhy. Więc raz jeszcze dziękuje, nie wiem, co ona by bez ciebie zrobiła. Może ty będziesz w stanie jakoś do niej dotrzeć, co Ino?
— Tak, oczywiście. Spróbuję — powiedziała pośpiesznie, plączącym się językiem. — Przepraszam, muszę już iść. Za pięć minut zaczynam dyżur.
Kłamstwo nigdy nie było jej mocną stroną, tak samo jak i Sakury. Więc jeśli tak też powiedziała matce, która bez kwestionowania uwierzyła córce, były zaledwie dwie możliwe opcje, jakie wytłumaczyłyby tę sytuację. Pierwsza, Sakura nagle wyszkoliła się w sztuce aktorskiej, w co szczerze wątpiła. Prędzej kaktus wyrósłby na jej ręce niż Sakurze dało się ujść z kłamstewkiem. Druga możliwość, mniej prawdopodobna, a raczej praktycznie nie wchodząca w rachubę, było to, że jakimś cudem Sakura pamiętała. Do tego nie mogło dojść.
Ino przyspieszyła swój chód, chcąc czym prędzej znaleźć się w szpitalu. Sakura bez wątpienia powinna już być w połowie swojego dyżuru. Musiała z nią porozmawiać, przepytać, wybadać teren. Przeklinała w myślach głośnie i siarczyście upartego Sasuke. Jego postawa w ignorowaniu przypuszczeń Sakury nie polepszała jej obecnego zadania. Nie wiedziała, jak miała z nią teraz rozmawiać. Przeprosić? Bała się, że po powiedzeniu choć słowa, potknie się i powie o kilka rzeczy za dużo. Będzie musiała  improwizować, a tego w tej chwili nie chciała zbytnio robić. Lecz nic innego nie przychodziło jej do głowy. Dlaczego ‘przypadkowo’ nie mogła wpaść na Shikamaru? To on tutaj miał mózg. To on pilnował, by intryga, w jaką go wciągnęła, nie ujrzała światła dziennego aż do odpowiedniego momentu. Ino zastanawiała się, co Shikamaru doradziłby jej w obecnej sytuacji, ale odpowiedź wcale jej nie satysfakcjonowała.
Od jakiegoś czasu  za każdym razem, gdy poruszała przy nim ten temat, mówił jedno i to samo: “Nie sądzisz, że najwyższa pora, by to zakończyć?”. Ino miała już problemy z wymyśleniem odpowiednich argumentów, by Shikamaru nadal milczał. Sasuke również nie był kooperatywny, jeśli chodziło o jakąkolwiek konwersację z nim. Miała najszczerszą ochotę krzyknąć z frustracji.
Faceci!
Niczym huragan wtargnęła do szpitala i od razu rzuciła się w kierunku recepcji.
— W której sali jest doktor Haruno? U siebie? — zapytała szybko.
Pielęgniarka siedząca po drugiej stronie recepcji, spojrzała na nią zza dużych okrągłych okularów.
— Doktor Haruno nie będzie przez jakiś czas. Z samego rana dostaliśmy informacje od Hokage o jej nieobecności. Nie wiadomo, kiedy powróci do swoich obowiązków.
Ino uderzyła z impetem dłońmi o ciągnący się w boki blat.
— Co? — powiedziała półkrzykiem.
To był najgorszy z możliwych momentów na nieobecność Sakury. A jeśli sam Hokage wysłał zawiadomienie do szpitala, mogło chodzić tylko i wyłącznie o wysłanie Sakury na misję.
— Kurwa! — Złapała się od razu za usta, z szeroko otworzonymi oczami spoglądając na zszokowaną pielęgniarkę. Kątem oka dostrzegła, jak pacjenci wraz z personelem szpitala rzucają w jej kierunku złowrogie spojrzenia, a rodzice zakrywają dzieciom uszy.
— Przepraszam — mruknęła w stronę recepcjonistki, po czym w mgnieniu oka nachyliła się przez blat i chwyciła za słuchawkę telefoniczną. Nie chcąc, by pielęgniarka wyrwała jej ją, złapała za aparat i odsunęła się zdala od niej. Ino dziękowała w duchu za osobę stojącą tuż za nią, która podeszła właśnie do stojącej na recepcji kobiety.
— Yuriko! Potrzebuję przysługi, zamień się dzisiaj ze mną na dyżur. Teraz! — Błagała przez telefon znajomą z pracy.
Przekonanie Yuriko, żeby zjawiła się w pracy w trybie natychmiastowym, ponieważ ona sama się strasznie źle czuję, nie było wcale takim prostym zadaniem, jakim by się wydawało. Znajoma lekarka nie pałała zbytnio chęcią do robienia kolejnych nadprogramowych nadgodzin w swoim harmonogramie. Ale Ino wiedziała, że po dłuższych prośbach i obietnicach darmowych cotygodniowych kwiatów na dwa najbliższe miesiące, wreszcie ulegnie, a ona z wdzięczności codziennie będzie jeszcze wręczać jej kubek kawy.
Nie do końca rozumiała powodów, dlaczego tak bardzo panikowała po krótkiej rozmowie z Mebuki. Złe przeczucie nie powinno być powodem do bezpodstawnej histerii, a jednak w tym przypadku tak też było. Kiedy tylko Yuriko niemrawym głosem zgodziła się na zamianę dyżurów Ino pośpiesznie odłożyła słuchawkę i krzycząc głośne “nie było mnie tu” do recepcjonistki, wybiegła ze szpitala.
Musiała jak najszybciej odnaleźć Sasuke i Shikamaru.

~***~

Od momentu przekroczenia Konohańskiej bramy podróżowali w ustalonym przez Kirę szyku. Bunta znajdował się na przedzie, prowadząc czteroosobową drużynę do Kraju Rzeki. Tuż za nim znajdował się dowódzca, a jego śladem biegła Sakura. Natomiast Arata obstawiał tyły na wypadek nieproszonego gościa.
Las, przez który podróżowali, zagęścił się parę kilkometrów wcześniej. Światło słoneczne ledwo co przedzierało się przez gęste konary i korony drzew. Każdy kamień, każdy wystający korzeń był pokryty grubym mchem. Powietrze było ciężkie, a wilgotność wysoka.
Sakura nie poznawała tej części lasu. Nigdy jeszcze nie podróżowała tą drogą, mimo iż w Kraju Rzeki była niejednokrotnie. Jeśli pamięć jej nie myliła, to niedługo powinni dobiec do rzeki granicznej pomiędzy Krajem Ognia a Rzeki. To właśnie tu stoczyła swoją walkę z Sasorim  i to właśnie tu przed laty Shukaku został wyssany z ciała Gaary. Blady uśmiech zawitał pod porcelanową maską; cieszyła się, że tamte czasy już minęły.
Nagle Bunta zatrzymał się gwałtownie.
— Co się dzieje? — spytał szeptem Kira, rozglądając się po bokach.
Sakura dostrzegła jak tropiciel zaciska dłoń w solidną pięść. Coś się stało, pomyślała.
— Ta część lasu śmierdzi śmiercią — oznajmił złowrogo Bunta. — Moje robaki twierdzą, że to jest zła droga, złe miejsce. Nie powinno nas tu być — dodał, zerkając na pobratymców przez ramię.
— Jesteśmy zaledwie kilka metrów od głównej drogi, to…
Kira urwał widząc jak mężczyzna tuż przed nim kręci w zaprzeczeniu głową.
— Coś, ktoś zmylił moje robaki. Nie wiem, gdzie jesteśmy. Nie wiem, w którym kierunku iść. Robaczki szaleją w poszukiwaniu wyjścia, ale jeśli coś sprawiło, że raz zmieniliśmy drogę, nie wiem, czy możemy obecnie na nich polegać w stu procentach — powiedział w wyraźnej złości. Sakura w żaden sposób mu się nie dziwiła. Znała jego kuzyna - Shino; wiedziała, że klan Aburame był bardzo dumny ze swojej wyjątkowej, choć odrażającej zdolności. Teraz jego robaki stały się bezużyteczne.
— Las samobójców — odezwał się nagle Arata zza pleców Sakury, a ona sama niespodziewanie poczuła jak zimne dreszcze przechodzą po jej ciele.
— To tylko stara, zapomniana przez większość legenda — wtrąciła z fatygą kunoichi.
— W każdej legendzie jest ziarenko prawdy, Sakura — upomniał ją Kira, odwracając się w ich stronę. — Co to za legenda? — spytał Araty.
Shinobi przełknął głośno ślinę, a jego oczy zapłonęły dziwnym blaskiem.
— Kilkadziesiąt lat temu, w pewnej części lasu, znajdowała się mała osada. Pewnie dnia wszystkich znaleziono martwych. Jednak nie była to śmierć spowodowana przez sąsiadująca osadę. Wszystkich znaleziono powieszonych na grubych linach na drzewach w obrębie osady. Nikt nie wiedział, co się stało i dlaczego cała wioska postanowiła popełnić zbiorowe samobójstwo. Na przestrzeni lat różni shinobi starali się rozwikłać tę zagadkę, ale zawsze kończyło się na tej samej teorii - samobójstwo. Co dziwne nie wszyscy, którzy szukali tej opustoszałej osady, potrafili ją znaleźć. Chodziły słuchy, że osada jest dostępna tylko dla wybranych by i ich pozbawić życia. Raz na jakiś czas większa grupa shinobi znikała w tych lasach bez słowa, a kostucha zbierała swoje żniwo.
Zapadła niezręczna cisza. Sakura mimo żekiedyś słyszała tę legendę, nadal nie potrafiła odrzucić targającego nią strachu. Skonfundowanym wzrokiem skakała pomiędzy trójką mężczyzn, czekając cierpliwie, aż któryś z nich się odezwie. Lecz nikt nie otworzył swych ust od kilku długich minut, pozwalając słowom Araty wybrzmieć i wsiąknąć w świadomość.
Ściemnia się. Rozbijemy obóz, a rano pomyślimy, jak się stąd wydostać. Niech twoje robaki, Bunta, cały czas będą czujne. Lepszy jest mały trop niż nic.
Ciche westchnięcie wydobyło się z krtani Sakury na tę komende. Nie chciała się kłócić, jednak jej zdaniem najlepiej byłoby, gdyby zawrócili. To miejsce przyprawiało ją o gęsią skórkę, zwłaszcza kiedy przyszło jej usiąść na zimnej ziemi koło swoich towarzyszy, słysząc jedynie zaklęty w ciszy las.


“Być obojętnym. Bez duszy i serca. Obojętnie się budzić i z taką samą wyuzdaną zasypiać. Nosić ją w sercu, jednocześnie serca nie posiadając. Taka abstrakcja. Nikogo nie całować. Nikomu nie pozwalać się kochać. Tylko oddychać i trwać. Już nie szokować.”
~ S. Łuczak


Od Miku: Rozdział jest o wiele krótszy niż na samym początku planowałam, można nawet powiedzieć, że uciełam go ⅓ a nawet w połowie. Z początku rozdział Las Samobójców miał opisywać wszystko, co się wydarzy w tym właśnie lesie, ale z powodów, jakie już wytłumaczyłam na fan page’u postanowiłam ukrócić ten rozdział. Nie wydaje mi się, by pisanie na Norowa Reta rozdziałów gigantów jak to jest na Shannaro w jakiś sposób pomogło temu blogowi. Wręcz przeciwnie, czuję, że to by popsuło fabułe. Plus nie chcę się zmuszać do pisania rozdziałów po 25+ stron. Rozdziały będą długościowo takie, na jakie fabuła pozwoli :)
            Dodam jeszcze jako ciekawostkę, że w Japonii Las Samobójców rzeczywiście istnieje, na co natknęłam się podczas pisania licencjatu i postanowiłam to ładnie wykorzystać :]
            A komu się jeszcze nie chwaliłam, to licencjat i studia zdałam na szósteczkę <3
            Pytanie do was moje ludki, chcecie bym teraz, kiedy uporałam się ze studiam, pisała na zmianę Shannaro z Norowa Reta, czy wolicie bym skończyła najpierw Shannaro, któremu dużo już nie zostało i powróciłam do NR pełną parą? Pytam tutaj a nie na Shannaro, z wiadomych powodów :) Z tym to raczej dostosuję się do was :)
            Pozdrawiam gorąco i obiecuję, że w następnym rozdziale akcja już bardziej się rozkręci :)

16 comments:

  1. Co do komentarza pod spodem-myślę,że najlepiej skończyć Shannaro i później zabrać się za NR.A rozdział jak zwykle świetny i jest jak ta przysłowiowa "cisza przed burzą" ^^.Biedny Sasek :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z ciszą przed burzą, to trafiłaś w samo sedno :) Mi tylko będzie trzeba zmierzyć się z opisaniem tej przysłowiowej burzy :)
      Ooo Sasek biedny? Powód? :>

      Delete
    2. Wyrżnęli mu rodzine, to mało? XD
      BC-R.

      Delete
  2. Chociaż dusza i serce mówią mi o nienasyceniu i łaknienia więcej NR to rozsądek mówi, by lepiej dokończyć Shannaro i lepiej móc się skupić na NR. To co zrobisz to twoja decyzja, nad weną zapanować się w pełni nie da :D

    ReplyDelete
  3. skończ Shannaro :)

    ReplyDelete
  4. Normalnie byłabym za tym, aby pisać i to, i to jednocześnie. Nawet lepiej by to wpłynęło na NR, bo w innym wypadku - gdybyś powróciła do tego za kilka miesięcy, gdy skończysz Shannaro - wiele osób może zapomnieć, co działo się wcześniej. Jednak tutaj muszę zgodzić się z innymi osobami - lepiej skupić się teraz na Shannaro, które niebawem ma się i tak zakończyć, a potem lecieć na Norowa Reta.

    Czuję się jakoś nienasycona po tym rozdziale, ale powiem ci, że wdrożenie w opowiadanie Las Samobójców było genialnym pomysłem. Podczas opowieści Araty zmroziło mnie. Poczułam się przez chwilę, jakby stała przed tym lasem i pragnęła stamtąd uciec jak najszybciej.
    To spotkanie Sasuke i Sakury - chciałabym zobaczyć minę Uchihy, ale - niestety - nie ma takiej możliwości.

    Mój stan? "W oczekiwaniu na 4 rozdział na NR!" ;)
    Chyba rzeczywiście lepiej skup się na razie na Shannaro, a potem w spokoju wróć tutaj. To tak naprawdę twoja wolna wola - jak tobie będzie wygodniej.
    Życzę weny, Mikuś!
    Pozdrawiam. :3

    ReplyDelete
  5. Kurcze, tam malutko, za mało! :) Chcę więcej więcej więcej!
    Z jednej strony fajnie by było, żebyś skupiła się najpierw na jednym, a potem na drugim, ale często jest tak, że nagle wpada jakiś niesamowity pomysł albo wena właśnie na to jedno konkretne opowiadanie - i jeśli najdzie Cię taka ochota, to kolejny rozdział NR przyjmę z wielkim apetytem głodomora ^^
    Oczywiście przerwane w najlepszym momencie. Ten las serio istnieje? Ale tak serio, że ludzie się w nim powiesili czy tylko ma taką nazwę? Okropieństwo. W sumie bałabym się do niego wejść... I na pewno na miejscu Sakury bym zarządziła, że mają się cofnąć i przenocować gdzie indziej. W takim miejscu bym w życiu nie odpoczęła.
    Ahh, ciekawe co ten Sasuke zobaczył, że zaraz Amaterasu? A może po prostu domyślił się, że to klon? Kurcze, kurcze, kurcze, nie mogłam się oderwać od tego rozdziału. I tak mi jakoś ciężko, że znowu będę musiała czekać tyle na kolejny :( Ahh, biedna ja!
    Ale Ci powiem, że ostatnio dorwałam super mange, no ja nie mogę, jest ekstra. Nazywa się ORANGE, autorka Takano Ichigo. I też się długo czeka na rozdziały, niestety... Ah to jest w sumie okropne zacząć coś tak czytać i się wkręcić, bo potem się tylko ciągle myśli o tym, co wydarzy się dalej :D powoli mam już za dużo takich rzeczy i zaczynam prawie tylko o tym myśleć :D
    A Naruto Gaiden się skończył. To było wiadome, że Sakura matką Sarady jest, chociaż ona jest na serio tak podobna do Karin... Mieszane uczucia mam, co do tego Gaidena. Liczyłam w końcu może na jakąś odrobinę czułości pomiędzy SxS a tutaj znowu biedna Sakura olana :D Ale córkę przytulił, przynajmniej nie jest bezduszniakiem ;p
    Swoją drogą zastanawiam się, dlaczego oni mają tylko jedno dziecko. Przecież Sasuke chciał odbudować klan Uchiha, a z jednym dzieckiem to on odbuduje :D tym bardziej, że to dziewczynka. No mógłby się postarać chłopak ;p Chyba, że teraz wszystkie Shiny weźmie do adopcji :D Ale wgl to było głupie z nimi.... i co one będą teraz w domu dziecka? Bezsens jakiś ;p
    Dobra, wylałam wszystkie swoje żale i radości, teraz mogę zmykać :D Wybacz, ale nie ma w zasadzie z kim o tym rozmawiać, u mnie nikt za Naruto nie przepada (mój też nie :( ale chociaż anime różne oglądać lubi ;p ale nie takie gdzie się biją ;p), więc jesteś moją powierniczka wszelakich Naruciastych rozterek :)

    Mam nadzieję, że wyjazd się udał?
    Buziaczki!

    Pharoe :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja wiem, ja wiem :) Dlatego to pytanie też zadałam tu, a nie na Shannaro, bo tam wiem od razu co ludzie powiedza :) Nie wydaje mi się, żeby trzeba było czekać aż tak długo na nowy rozdział tutaj jak ostatnio. Shannaro się już kończy - 27'my rozdział praktycznie jest skończony i od razu zabieram się za kolejny :) Także do końca sierpnia będę starać się dobić do tej 30'tki i zostanie tylko epilog, przed którym właśnie chciałam z pompą zacząć 4 rozdział tutaj :) I nie bój się, akurat kiedy wena mnie nachodzi na Norowa Reta czy też jednopartówkę, to piszę od razu, nie czekam nawet :)
      Tak ten las na prawdę istnieje w Japonii, z tym, że jego historia jest inna. W rzeczywistości ten lest jest osnuty historiami, że ludzie po prostu idą tam tylko i wyłącznie po to, by popełnić samobójstwo. Ja to trochę postanowiłam nagiąć w dużej mierze , ale tak, las istnieje :)
      Co do Amateratsu to pudło :D Ale wyjaśni się w swoim czasie, zresztą jak wszystkie zawiłości :)
      Ja nawet nie mam czasu na czytanie nowej mangi xDD Moje życie ostatnio cały czas toczy się w okół braku jakiegokolwiek wolnego czasu xD
      Sarada nie jest podoba do Karin, tylko dlatego, że ma okulary i czarne włosy xDDD paczaj tutaj Pharoe: http://scontent-b.cdninstagram.com/hphotos-xfa1/t51.2885-15/10788005_298819776991075_594555729_a.jpg :) Co do tego, że Sarada jest jedynaczką to chodzą słuchy, że w filmie będą mieć syna o imieniu Sheizo, Shizo.. jakoś tak, nie pamiętam dokładniej :D W sumie, biorąc pod uwagę, że Sasuke spędził noc w Konoha to wszystko jest możliwe xD
      Hahah mój za Naruto też nie przepada i ty masz ogólnie lepiej! Bo mój nawet ze mną nie oglądnie niczego z 'chińskich bajek' ._.
      A co do wyjazdu to tak udał się :) Tylko miało cały czas padać, a okazało się, że słońce tak napierniczało, że skórka się nieco spiekła xD
      Buziaki! :*

      Delete
  6. O mój Boże - po pierwsze w końcu przeczytałam ten zajebisty rozdział, którego nie mogłam skończyć bo wzięłam sobie za dużo na głowę. :D Po drugie - nie wiem czemu ale według mnie był to twój najlepszy rozdział, najlepiej napisany z wielką duszą, pełen emocji i niezwykle obrazowy. Miałam przed oczami wszystkie sceny, jakbym oglądała film :D
    Wiesz jaką ogromną fanką jestem SUGI ale coś tak czuje, że to opowiadanie zajmie równie wysokie miejsce w mojej liście najlepszych opowiadań. :)
    Pokuszę się o stwierdzenie, że stajesz się żeńską wersją Kishimoto. :D :*
    Sasuke mi się tutaj coraz bardziej podoba. Jest taki męski, taki twardziel jak Chris Pratt w Jurassic World. Nawet ostatnio mi się śnił jako jeźdźca Raptorów ale to tylko taka wzmianka nic nie wnosząca do mojego komentarza.
    Ino, Sasuke i Shikamaru - co też oni kombinują, chciałabym wiedzieć. I czy Sakura zostanie może porwana? Będzie jej grozić niebezpieczeństwo? Liczę na to, że będą jakieś kłopoty, ryzyko, zagrożenie, śmierć w powietrzu czy coś w tym stylu. I chciałabym faceta dla Ino. :D Ale to norma. Zawsze mi się podobała, zawsze ją lubiłam i chcę dla niej szczęśliwego zakończenia. :)
    No i obowiązkowo dla Sasusaku.
    Ale coś mi się wydaję, że tutaj będzie trudno o Happy End. <3
    Las Samobójców - mega! Kocham takie rzeczy. Przywodzą mi na myśl Tima Burtona. Mojego ukochanego Johnnego Deppa i Helene Bohnam Carte. :D Raz nawet miałam taki pokręcony sen, że Naruto był Johnnym, Sakura Heleną a Sasuke Timem :D <3 Co to był za sen - zajebisty :D
    Gnijąca Panna Młoda, Batman, Mroczne Cienie i Edward Nożycoręki w jednym. <3
    Jak zawsze piszesz tak zawile, że domysły o tym co się stanie w następnym rozdziale będą mnie prześladować przez cały miesiąc, codzienne, przez noc, w pracy, na rowerze, w trakcie jazd. <3
    Liczę na to, że znajdą się tutaj też jakieś romantyczne uniesienia <3
    Nie wiem co więcej napisać - chyba tylko tyle, ze nie mogę sie doczekac kolejnego rozdziału, znikam czytać Shannaro a potem sama coś popiszę <3
    Gratulacje! Gratuluję wszystkiego co osiągnęłaś w tym ostatnim tygodniu a dużo tego było ;) Życzę weny i dużo czasu na pisanie. Pozdrowionka <3

    ReplyDelete
  7. Trzymasz mnie w napięciu i niepewności jak cholera xd Myślałam, że już się dowiem, co stanie się w tym lesie samobójców, a tu lipa... I trzeba czekać :( Aż mi ciarki przeszły po plecach i chyba przeczytam sobie też o tym japońskim lesie samobójców, coś mi się kiedyś obiło o uszy, ale już nie pamietam.
    Szkoda mi Kiry, prawdopodobnie gdybym była na jego miejscu to wydrapałabym Sakurze oczy, więc gratulacje dla niego, że tak dobrze się trzyma i nie planował niczego złego wobec niej xDDDDDD
    Amaterasu? :> Czemu, czemu, czemu?
    Ciekawa jestem, o czym chciała powiedzieć Ino, co takiego rzeczywiście ukrywali. I czy to wpłynie na przebieg misji ;>
    Straaaasznie szybko się czytało, nie mogę się doczekać, aż wreszcie się dowiem, co tam się wydarzy. Mam nadzieję, że nic złego... ;_:
    Lecę na Shannaro :3

    ReplyDelete
  8. Miku jesteś genialna ! Według mnie powinnaś wydawać książki ._. Pisz jak najszybciej kolejne rozdziały na shannaro i tu, bo nie mam normalnie czego czytać :( jesteś świetna, weny, czasu i hałasu xD wgl mam głupie pytanie, powiadamiasz jakoś o nowych notkach? :)
    Lena

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej :) Dzieki za mile slowa :) Co do powiadamianie, to jedyne co robie to daje znac za pomoca fan page'a na facebooku jak ida dane rozdzialy i kiedy sa opublikowane :) Zreszta jak wejdzisz o tu https://www.facebook.com/SasusakuByMikuChan to wszystko sama zobaczysz :)

      Delete
  9. Miku, powiem Ci, że wskakujesz na coraz wyższy poziom. Oczywiście Shannaro też ma bardzo wysoki poziom, ale patrząc na NR stwierdzam, że świetnie radzisz sobie w klimatach shinobi i oddajesz cały "urok" tego świata. Normalnie nic, tylko całować po rączkach za taki dar (i to, że się z nami nim dzielisz). :3
    Zacznę od muzyki na blogu, bo jest po prostu epicka! Ja nie wiem skąd ją wytrzasnęłaś, ale kurde... Niesamowita i tak idealnie mi pasowała do rozdziału. :D I przyznam, że aż dostałam weny na bloga. <3
    Ogólnie to zdziwiłam się, jeśli chodzi o tę rozmowę z Sasuke w archiwum. Najbardziej zagadkowe jest chyba to użycie Amaterasu przez Sasuke. W końcu od tak by sobie go nie używał.
    Szkoda mi Kiry, bo nawet go polubiłam, a Sakura złamała mu serduszko. Biedaczek. :< Ale mimo wszystko cieszę się, że normalnie ze sobą rozmawiają. :)
    No i dochodzi Intrygantka Ino, nie wiem co ukrywa razem z Sasuke i Shikamaru, ale nie podoba mi się to. :< Pewnie myślą, że mogą tak przed czymś uchronić Sakurę, a pewnie i tak nie uchronią. No i wiemy w sumie, że kiedy Sakura się obudziła w domu Kiry i kiedy nabiła tego siniaka, to chyba była w domu Ino (patrząc na reakcję Yamanaki, po słowach matki Sakury)... trololo, nie podoba mi się to. :P
    No i kwestia tego lasu samobójców, o którym wiem już w sumie dawno... Ale fajnie, że postanowiłaś wdrążyć to do swojej historii. Jestem tylko ciekawa co sie tam wydarzy, bo coś czuję, że zgotujesz nam niezłe wrażenia i dreszczyk emocji.
    I kwestia tego, co się stało z tymi oddziałami, które nie powróciły. Myślę, że możliwe, że nie żyją, tak jak oddział z Suny. Albo oddział Sakury znajdzie ich w tym lesie martwych.
    Miku, no weź, ta historia ma taki potencjał. PISZ szybciutko!

    Aż nie mogę się doczekać. <333

    ReplyDelete
  10. Uwielbiam NR! I Shannaro! I w ogóle! Blagam kończ szybko Shannaro i wracaj tutaj :3

    ReplyDelete
  11. Uwielbiam ciebie i twoje blogi , pisz szybciutko czekam .

    ReplyDelete
  12. Omnomnomnom.
    Jak dobrze, że Oki mi powiedziała "musisz przeczytać NR. Męczę Miku o czwarty rozdział, ale musisz przeczytać to, co już jest". No i miała rację XD Jejku, jak ja dawno nie obcowałam w klimatach shinobi i to tak dobrze napisanych. Jak mi dobrze XD
    Nie wiem, co wymyśliłaś dla Sakury - co za egzorcyzmy odprawiają nad nią Sasuke, Ino i Shikamaru - i nie daje mi to spokoju. Niby Ino się trochę cyka tego, co może się stać, a z drugiej strony trwa to już dwa lata. Do tego Sasuke kategorycznie nie pozwala jej ujawnić prawdy. To trochę zastanawiające. I nie mów mi nawet, że on Sakurę specjalnie w tym barze upił, żeby potem nachlaną zaciągnąć ją do Ino xD
    To co jeszcze mnie zastanawia, to fakt, że użyłaś Amaterasu. W końcu nic się nie zjarało. Chyba, że... to jakiś podstęp! I coś płonie gdzieindziej, albo dopiero spłonie. Kurcze, tyle niewiadomych XD
    Kira wygląda na fajnego faceta i z jakiegoś powodu bardzo go polubiłam. Wydaje się taki, taki po prostu dobry. Na pewno wiesz o czym mówię.
    Miałam czytać ten blog w pociągu, ale przeczytałam prolog i już teraz musiałam dokończyć XD Jestem naprawdę zachwycona. Dawno nie wciągnęłam się w coś tak bardzo.
    Czekam na czwórkę!

    ReplyDelete

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: ART